Pomieszczenie było wypełnione fiolkami, próbkami z różnych światów. Na ścianach były wywieszone tablice z różnymi równaniami. Wiele alchemicznych i naukowych rzeczy. Wszystko zachowywało starodawny styl. Mimo wszystko Wilson wciąż oswaja się z nowoczesną technologią, która dla mnie jest prosta.
Szczerze mogłabym przysiąść, że zanim Wilson zamieszkał ze mną w Kresie ten pokój nie istniał. Lecz jak powiedziała Lilej Pałac Kresu jest magicznym miejscem. Przystosowuje się i daje to co jego mieszkańcom potrzebne. Na przykład coś takiego, jak laboratorium dla naukowca.
Wilson wyjął jakiś rulon papieru, a następnie rozłożył do na tablicy. Było na nim wiele obliczeń i rysunków do nich. Nic nie rozumiałam z tego, ale po bliższym przyjrzeniu się… rzeczywiście było w tym coś.
- Tak jak mówiłem. Czasami wymiary są bliżej siebie. - powiedział wyciągając kolejne rulony. Tylko że tym razem były to mapy gwiazd i … wymiarów?!
- Zrobiłeś mapy wymiarów?! - spytałam zszokowana.
- Nie każdy potrafi na zawołanie otworzyć portalu między światowego. Dlatego wiedza kiedy i gdzie bariera między dwoma wymiarami będzie możliwa do przekroczenia lub kiedy dwa światy się przeplotą jest bardzo przydatna. Z Kresu bardzo łatwo obserwować te zależności. Cały ten wymiar jest uosobieniem mapy innych światów. Mgławice to Multiwersy, gwiazdy to wymiary. Już jakiś czas temu zauważyłem tą zależność. Stworzyłem więc czytelne mapy.
Spojrzałam jeszcze raz na mapy. Wiedziałam że Wilson tworzy notatki o wymiarach w których byliśmy, ale nie wiedziałam że tworzy to. Mile się zaskoczyłam gdy zauważyłam, że wymiary i multiwyersy mają nazwy, które wymyślałam.
A obrazy poruszały się na papierze!
- Czy ten tuż się porusza? - zapytałam.
- Tak! To żywe mapy, tak jak w tamtym wymiarze który odwiedziliśmy.
- Tam było to tylko wykorzystywane do śledzenia wypraw i rysunków.
- W tej sprawie ta technika jest jednak dużo bardziej przydatna. Spójrz. Wymiar w którym się wychowywałaś jest tutaj. Teraz w pobliżu niego jest ten! … Chwila. To niesamowite! - zawołał zafascynowany Wilson.
- Co??? - nic z tego nie rozumiałam. Co go tak bardzo zachwyciło?
- Ten wymiar jest częściowo połączony z samym Kresem! Bariera jest wyjątkowo cienka i najpewniej stworzenie, które potrafi się teleportować z łatwością mogłoby przejść przez tą barierę. Ale Rozległość Kresu sprawia, że nawet to nie pozwala nikomu dotrzeć do pałacu. Niesamowite.
- Stworzenie które potrafi się teleportować? Takie jak Enderman? - spytałam.
- Dokładnie tak! … Lecz obawiam się że więcej nie zdołam już pomóc. Mogłem określić do którego wymiaru musisz ruszyć, ale nie mam pojęcia w jaką jego część.
- Nie martw się tym Wilson. Tym już sama się zajmę. - powiedziałam, po czym pocałowałam go w policzek. - Dziękuję.
Naukowiec uśmiechną się do mnie, zdecydowanie zadowolony że zdołał mi choć trochę pomóc. Choć jak dla mnie jego pomoc znaczyła dużo więcej.
Szybko wyszłam z laboratorium Wilsona. Szczerze nie wiedziałam co robić. Mogłabym wyruszyć teraz… ale mój instynkt wzywała mnie w innym kierunku. Ruszyłam sama nie świadoma gdzie idę przez korytarze pałacu. Kiedy stanęłam wylądowałam na środku Biblioteki Stworzenia.
Zastanawiałam się co ja tu robię, kiedy mały kawałek papieru spadał z góry tuż przede mną. Złapałam go i spojrzałam na napis.
„Potrzebna pomoc? Wiem trochę o Minecraft i twoim ojcu.
Twoja widząca Ulsia.”
Ulsia? Jak ona?! … Ona poprzednio napisała to opowiadanie o mojej matce. Jest widzącą, czyli musi wiedzieć nawet więcej ode mnie lub kogokolwiek! Jeśli ktoś ma wiedzieć jak mogę dotrzeć do ojca to tylko ona!
Kolejny kawałek papieru zleciał z sufitu.
„Oczywiście że tylko ja. A tak nawiasem, dzięki za przeczytanie poprzedniego opowiadania i pamięć o mnie! Miło że ktoś o kim pisze w ogóle o mnie wie. „
- Nie ma za co.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz