– Więc,
wygląda na to, że przeżyliście. Jeden zrobiony, cztery zostały.
Usłyszałam
te słowa wypowiedziane przez znajomy już głos. Maxwell. Otworzyłam
oczy. Znowu leżałam na ziemi, ale ta była pokryta śniegiem! Chyba
odmroziłam se połowę ciała, która leżała na tej zimnej
powierzchni. Choć czułam jak moja krew wciąż jest ciepła, wręcz
gorąca w porównaniu do skóry, która zdążyła już poczuć zimno
śniegu. To był dziwny kontrast, ale cieszyłam się z niego, bo
wiem przynajmniej, że nie zamarznę.
Od
kiedy wylądowałam w wymiarze Kręgu Żywiołów zastanawiałam się
dlaczego moja krew zawsze jest tak niezwykle gorąca. Dotąd nie
znalazłam odpowiedz, a Lilej na moje nieszczęście jej nie zna.
Po
chwili zorientowałam się, że obok leży reszta, a Wilson wciąż
trzymał mnie za rękę. Zarumieniłam się na myśl, że nawet tego
nie zauważyłam.
– Wszystko
w porządku? – zapytał Wilson. Rumieniec na mojej twarzy trochę
się pogłębił. Zwłaszcza, że powinien się raczej zainteresować
Darkiem, który właśnie przysmażył se tyłek, o jedno z wielkich
ognisk, które są wokół nas. Wilson też poczuł oparzenie. Mogłam
to powiedzieć po jego grymasie. A mimo to martwi się właśnie o
mnie.
– To
chyba ja powinnam o to spytać. Dark właśnie się podpalił, a ty
czujesz to samo co on. - stwierdziłam.
– A
ty Drakoniko byłaś atakowana przez te mechaniczne stwory. Spotkałem
już je i wiem, że są bardzo niebezpieczne. Dlatego pytam czy cie
nie skrzywdziły.
– Jestem
cała. Nie zdołały mnie nawet tknąć. Mam dobry refleks i jestem
dość dobrym biegaczem nie miały jak. – zapewniłam z uśmiechem.
Wilson zmienił wyraz twarzy z zmartwionej, na pogodną. Lekko się
zaśmiał i spojrzał mi prosto w oczy.
– Muszę
przyznać, że nie mam obiekcji. Ale jednocześnie stwierdzam, że
było to skrajnie głupie i ryzykowne.
– Praktycznie
stwierdzenie istnienia kogoś takiego jak ja dla ludzi nauki jest
skrajnie głupie i ryzykowne dla ich kariery. Dlatego wiedza o
istnieniu Enderdragona nie jest zbyt często spotykana w różnych
światach. Najczęściej ludzie nie mają pojęcia o tym kim jestem,
a zdarza się, że ta informacja staje się to tajemnicą rządową.
– W
takim razie jestem jednym z wybranych?
– Ufam
ci. Dlatego znasz prawdę i możesz się zaliczyć do grupy spośród
kilkudziesięciu wymiarów zamieszkiwanych przez miliardy, które już
odwiedziłam. I w tajemnicy, lub nie uratowałam przed zagładą. Lub
po prostu zrobiłam coś co będzie miało wielki wpływ na
przyszłość tych światów.
– W
takim wypadku czuję się zaszczycony.
– Hej!
Gołąbeczki zostaliśmy sami! Znowu!!! – wrzasną Dark Wilson
przerywając naszą konwersację. I rzeczywiście reszta nie czekała
i poszła badać ten zimny świat bez nas.
– Łups.
Szybko
zebraliśmy się i zrobiliśmy to samo co ostatnim razem. Czyli
zbierać jak najwięcej zapasów, przydatnych rzeczy i znajdywać
części teleportu.
Niedługo
potem znów zebraliśmy wszystkie części i zbudowaliśmy maszynę
oraz przenieśliśmy się do następnego świata. I tak dalej, i tak
dalej.
Tych
światów było już pięć. Nazwałam każdy z nich i na kawałku
papirusu spisałam co w każdym z tych światów mówił do nas
Maxwell, oraz jak wyglądał. Zauważyliśmy, że jego wygląd zaczął
się zmieniać. Wyglądał coraz potworniej. To jeszcze bardziej
przekonywało o mocy cieni i samej ciemności. Starał się nas za
wszelką cenę zatrzymać. Najpierw się bawił, potem próbował nas
zabić, a potem przekonać. I jeszcze raz zabić.
Spojrzałam
na kartkę i przeanalizowałam ją jeszcze raz.
Zimne
powitanie "Oh,
znaleźliście mój portal, prawda? Najpewniej myślicie, że
nauczyliście się wszystkiego do tej pory. Spróbujmy czegoś
troszeczkę bardziej wymagającego, możemy?"
Król zimy "Więc, wygląda na to, że przeżyliście. Jeden zrobiony, cztery zostały."
Gra w toku "Co? Ciągle tu jesteście? Imponujące, jednak powinniście zostać tu, gdzie jesteście."
Dwa światy "Powiedzcie, przyjaciele. Zawrzyjmy układ. Możecie tu zostać. Osiedlić się, nawet. Dam wam jedzenie, złoto, świnie, cokolwiek zechcecie. Wszystko, czego chcę w zamian, to rozejm."
Ciemność "Wy bezczelni, żałośni, nic nie znaczące mrówki! Nie wzbudzajcie gniewu wspaniałego Maxwella! Pożałujecie jeśli zabrniecie dalej!
Creepy.
Ale współczuję facetowi. To musi być okropne, gdy coś takiego
się z tobą dzieje. Pewnie kiedyś miał wielkie ambicje. Wspaniały
Maxwell i jego piękna asystenta Charlie! Mogła ich czekać wielka
kariera. Gdyby nie ta książka, której Maxwell użył do pokazu.
Teraz
czekała nas ostatnia przeprawa. Czułam to. Za kolejnym teleportem
będzie koniec i serce tego miejsca. Lecz wciąż nie miałam pojęcia
jak mam to niby zakończyć. Czy co dokładnie się tam wydarzy.
Czasami nawet mnie denerwuje, że wymyślam wszystko na poczekaniu,
ale nie ma wyjścia. Nie przewidzę przyszłości. Mam jednak dość
duże przeczucie, że ta książka będzie dość ważna jeśli to na
serio ma być koniec.
Jeśli
chcecie więcej informacji na temat tych światów polecam zajrzeć
do tego linku http://pl.dontstarve.wikia.com/wiki/Tryb_przygodowy
. Ja
nie miałam siły opisywać każdego po kolei.