Drakonika
-
Nie wiem czy pamiętasz, ale wspominaliśmy ci już, że
próbowaliśmy. Może i jesteś Enderdragonem, ale utknęłaś tu
razem z nami. Gdyby tak nie było, to pewnie dawno ciebie by tu już
nie było. - skomentowała zdecydowanie nie optymistycznie
Wickerbottom.
-
Po pierwsze. Nie zostawiłabym was tu. Po drugie. Tak nie mogę
się stąd wydostać, normalnym otworzeniem portalu. Po trzecie.
Trzeba zakończyć egzystencję tej mrocznej magi, która rządzi
tą wyspą. Bo jak inaczej wytłumaczycie to, że za każdym
razem gdy próbujecie uciec znowu lądujecie tutaj. I o ile mi
wiadomo nie próbowaliście jeszcze znaleźć przyczyny tego
wszystkiego. - odpowiedziałam dość ostro i starsza pani wyraźnie
była zdziwiona moją nagłą zmianą podejścia z wesołego do
trochę złego. Ale czy naprawdę ona myśli, że mogłabym tak po
prostu odejść i zostawić ich na pastwę losu?
-
Drakonika nie denerwuj się. Wickerbottom po prostu lubi wysnuwać
nie koniecznie wesołe wnioski. - próbował mnie uspokoić Wilson.
-
Ten wniosek jest w takim razie absolutnie błędny i wręcz
absurdalny! Jestem Enderdragonem. Gdybym opuściła to miejsce mimo
tego, że nie wypełniłam misji którą powierzył mi Stwórca,
Gwiezdny Smok nie byłabym tym kogo wyznaczył jako strażnika, lecz
tylko pomyłką. - dokończyłam trochę smutno. Wszyscy wydawali się
nagle lepiej zrozumieć o co mi chodzi. - A teraz pomyślmy jeszcze
raz o tym jak zakończyć te wakacje na wyspie. - powiedziałam z
uśmiechem.
-
Mówiłaś, że sprawcą tego, że tu utknęliśmy jest jakaś
mroczna magia, ale to Maxwell nas tutaj sprowadził. - wspomniał mi
Wilson.
To
rzeczywiście może mieć powiązanie z tym człowiekiem. Ale co się
kiedyś wydarzyło, że to tak wyszło. Maxwell jaka jest twoja
historia?
Zamknęłam
oczy i skupiłam się na tym pytaniu. Czułam jak magia zaczyna
działać. Z moich oczu ponownie jaśniało purpurowe światło, a ja
czułam jakbym stała przed Księgą Historii, a jej strony ponownie
się przede mną otwierały. Słowa które widziałam na stronach
zaczęły się zlewać tworząc obraz.
To
była wizja, ale wyglądała jak film w starym kinie. Czarno-biały i
bez dźwięku. Maxwell i jakaś kobieta. On był chyba magikiem, a
ona jego piękną pomocniczką. Używał jakiejś księgi do pokazów.
Księgi która potem wciągnęła jego i jego asystentkę.
Zamrugałam
kilka razy, by otrząsnąć się z tego co widziałam i wrócić do
realiów. I pierwsze co zobaczyłam, to grupa wpatrująca się we
mnie z przerażeniem i nie małym zdziwieniem na twarzach. Chyba ich
przestraszyłam.
-
Spokojnie miałam tylko wizję. Czasami się zdarza gdy jakieś
informacje są bi bardzo potrzebne w danym momencie. - starałam się
ich uspokoić, choć to chyba niewiele dało. - W każdym razie
zastanawialiście się kto trafił tu pierwszy?
-
O ile nam wiadomo był to Wilson. - odparła Willow.
-
A błąd! Pierwszym był słynny magik Maxwell i jego urocza
pomocniczka Charlie. - skąd ja wytrzasnęłam to imię? Ten mój
instynkt mnie samom zadziwia. Mówię o rzeczach o których nie mam
pojęcia, a potem okazuje się, że trafiłam w dziesiątkę!
-
Co?! Ale jak to możliwe, że Maxwell też jest uwięziony, skoro to
on nas tu ściągną i to on włada cieniami! - dość ostro
skomentowała Willow.
-
Dla twojej informacji cienie nie słuchają jego. Żeby je
kontrolować musi przemawiać przez ciebie Ciemność. Przy użyciu
tak mrocznej magi Ciemność daje ci na początku złudzenie, że to
ty nad tym panujesz. Ale im dłużej jej używasz tym trudniej o
kontrolę. W pewnym momencie stajesz się marionetką. Właśnie to
spotkało jak widać Maxwella. Zostaje zmuszony do robienia tego
czego chcą cienie. Ale wciąż nie wiem co spotkało Charlie. Jedyne
co o niej wiadomo to, że jest tutaj.
-
Mogę to potwierdzić. Na początku, kiedy Wilson mnie stworzył
słuchałem jej rozkazów, ale w pewnym momencie zaprzestałem. Teraz
jej już w ogóle nie słucham. Dlatego inne cienie też próbuję
mnie zabić. - potwierdził Dark Wilson.
-
Czyli co teraz powinniśmy zrobić? - zapytał Wilson.
-
Znaleźć wejście do serca tego miejsca i zniszczyć źródło
ciemnej magi. - odpowiedziałam.
Przez
kilka następnych dni szukaliśmy czegoś na wzór portalu, czy
jakiegoś magicznego przejścia. Rozdzieliliśmy się na mniejsze
grupki i przeczesywaliśmy wyspę.
Ja
byłam z Wilsonem i jego Cieniem. Poznałam trochę lepiej Darka i
sądzę, że podoba mu się pewien duch. Będę musiała jakoś
połączyć go z Abigail, choć już wiem, że ona za nim nie
przepada. Ale jak to mówią: Kto się czubi, ten się lubi.
Ja
i Wilson zbliżyliśmy się do siebie. Co jest chyba niczym dziwnym,
bo ciągnie nas do siebie jak ćmę do światła. Sądzę, że chyba
się zakochałam. Czy to w ogóle możliwe? Nigdy wcześniej się tak
nie czułam. A jest dokładnie tak jak opisują książki romantyczne
i moja koleżanka.
Jesteśmy
z Wilsonem tak odmienni. Ja podchodzę do wszystkiego trochę mniej
poważnie. Uwielbiam płatać figle, śmiać się i wierzę w czystą
magię. On jest poważny. Zawsze musi mieć jakieś wytłumaczenie.
Nie przepada za magią której nie umie wytłumaczyć i stara się ją
zbadać. Choć uważam, że to trochę bez sensu pomagam mu. Kto wie
co wyniknie z jego badań. Tak naprawdę uzupełniamy się. On
poważny, ja wesoła. On kieruje się rozumem, a ja sercem. Choć są
to różnice to jednak nas łączą. Jak Jing i Jang.
Szóstego
dnia, czyli dzień przed spotkaniem zresztą w obozie, udało nam się
znaleźć prawdopodobnie właśnie to czego szukaliśmy. Wielka
maszyna przypominająca drzwi, w których rzeczywiście znajdował
się portal. Jednak nawet nie próbowaliśmy wejść. Musieliśmy
poinformować resztę o naszym odkryciu, więc jak najszybciej
ruszyliśmy w drogę powrotną.
Kiedy
wszyscy dotarli do głównego obozowiska opowiedzieliśmy o portalu.
Czułam, że to właśnie te wrota zaprowadzą nas do serca tego
miejsca. Lecz czułam także, że to nie będzie tak proste.
Uprzedziłam, że po drugiej stronie może czekać nas
niebezpieczeństwo. Niektórzy twierdzili, że powinniśmy zebrać
cały obóz, lecz Wilson odradził przypominając o tym jak kiedyś
zbudował teleport. Po pierwsze nie wydostali się, po drugie
stracili cały ekwipunek.
Uzgodniliśmy
plan. Nie wszyscy wyruszą. Miałam pójść tylko ja, Wilson,
oczywiście także Dark, Willow, Wickerbottom i Abigail. Wendy
nalegała by iść, bo nie chciała nas puścić bez niej, ale
zgodziła się, żeby zamiast niej poszła Abigail. Duch też zgodził
się na ten układ, bo nie chciała narażać młodszej siostrzyczki.
Następnego
dnia stanęliśmy przed portalem prowadzącym w nieznane. Czuję, że
czeka nas przygoda.
W
końcu nadszedł czas na szukanie wyjścia. Co spotka Drakonike i jej
przyjaciół za portalem? Na pewno dowiecie się tego w następnym
rozdziale!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz