niedziela, 15 stycznia 2017

Rozdział 11 Wyjaśnienia

Drakonika

Weszliśmy do obozu. Wszyscy spali, a tylko WX78 był nadal przy ognisku, pilnując by nie zgasło. Wraz z naszym przybyciem wzeszło słońce. Robot wstał od ogniska i odwrócił się w naszą stronę. Wilson instynktownie schował rękę za plecami. Znowu.
- Pan Wilson i panienka Drakonika. - swoim spojrzeniem zaczął skanować moje skrzydła i ogon. - Widzę, że ma panienka nowe elementy.
Nowe elementy? Rozumiem, że to maszyna, ale i tak parsknęłam śmiechem. Wilson na moją reakcję jego słowami odpowiedział małym uśmieszkiem.
- WX mógłbyś zawołać resztę musimy coś wyjaśnić. Ja i Wilson.
- Dobrze Panienko Drakoniko. - panienko czy on naprawdę musi się do mnie tak zwracać? Akurat to nic dziwnego, pewnie został stworzony w czasach wynalezienia pierwszego telefonu. A wtedy etykieta była podstawą bogaczy których było stać na budowanie robotów. Ale najlepsze jest to, że człowiek który z całą pewnością chciał się popisać środowisku naukowemu zastał swoją pracownie bez robota którego budował pewnie całe życie. Na pewno miał smuteczek, a może nawet załamał się. No nic wróćmy myślami do tego co się dzieje. WX78 zebrał wszystkich na porannym spotkaniu. Wszyscy byli zaspani. Chyba obudziliśmy ich ciupkę za wcześnie.
- Drakonika czy ja mam po prostu halucynacje czy tobie wyrósł ogon. I skrzydła. - powiedziała zaspanym głosem Willow, jednocześnie przecierając oczy, bo pewnie nie mogła uwierzyć w to co widzi.
- Nie mylisz się Willow. Poprzednio nie wyjaśniłam do końca jak się tu znalazłam i kim jestem więc zrobię to teraz.
- Rano? - spytała Wendy, wyraźnie błagając tym samym by mogła wrócić do łóżka.
- Przykro mi Wendy, ale robimy to teraz ponieważ Wilson też ma wam coś do wyjaśnienia. A obawiam się że jeżeli nie zrobimy tego teraz to nigdy. - za argumentowałam wysyłając Wilsonowi ostre spojrzenie. Przez które wyraźnie odrobinkę się cofną. - A więc. Nie trafiłam tu tak jak wy wszyscy. Można powiedzieć sama się w to wkopałam. Jestem Enderdragonem strażnikiem między-wymiaru. Podróżuję przez tysiące światów tam gdzie prowadzi mnie mój instynkt. On sprowadził mnie tutaj, a teraz odkryłam dlaczego. By wam pomóc. Uwięzionym na tej przeklętej wyspie cieni. Szukaliście drogi ucieczki, ale wasze próby spełzły na niczym, dlatego że to miejsce ma w sobie głębszą i mroczniejszą historię niż myślicie. Ze mną uda nam się odkryć tajemnicę tego miejsca i się stąd wydostać. Razem. - na twarzach wszystkich pojawiła się nadzieja, która od dawna na nich nie gościła. Jedynym celem po tylu niepowodzeniach pozostało przetrwanie. Chociaż pewnie po jakimś czasie straciliby determinację nawet do tego. Więc w samą porę. Nikt nie wątpił w moje słowa, w końcu miałam skrzydła i ogon których jeszcze wczoraj nie widzieli. Nawet Wilson się zapomniał i przestał kurczowo trzymać rękę za plecami z dala od oczy reszty rozbitków. Wykorzystałam okazję i chwyciłam jego lewą rękę i pokazałam ją wszystkim zebranym. - A teraz ty opowiedz swoją historię Wilson. - jego oczy rozszerzyły się z szoku i strachu, kiedy to zrobiłam. Wszyscy nie mogli uwierzyć w to co widzą.
- Co się panu stało panie Wilson? - zapytała zaniepokojona Wendy, a Abigail przysunęła się do niej uspokajająco. Ona chyba od dawna już to wiedziała.
- Nic się nie stało Wendy. Naprawdę. Mam to od dawna.
- Ale jeszcze wczoraj ta ręka wyglądała inaczej! - krzyknęła Wigfrid.
- Ukrywałem to. - powiedział spuszczając głowę. - Za pomocą eliksirów. To dlatego poprzednio znikałem. Musiałem go użyć by nikt z was tego nie zobaczył.
- Dlaczego Wilson? - zapytała zatroskana Willow. - Jak to się stało?
- Dawno temu. Jeszcze zanim was spotkałem. Byłem tu od dłuższego czasu sami to już wiecie, ale nie wiecie że eksperymentowałem. Na roślinach, zwierzętach, a czasem na samym sobie. Przekroczyłem granicę i za to zapłaciłem. Jeden z eksperymentów potoczył się bardzo źle. Badałem wtedy ciemną materię zebraną z cieni. Po tym zdarzeniu moja ręka już tak wyglądała, ale szybko zorientowałem się też o innych skutkach ubocznych.
- A więc nazywasz mnie skutkiem ubocznym? Nie zapominaj Wilson, że jestem tobą. - powiedział oburzony Dark, ujawniając się oczom wszystkich. Spośród wszystkich dziwnych rzeczy których dowiedzieli się dzisiaj to chyba najbardziej ich zdziwiło. Jednak znowu Abigail wydawała się nie zaskoczona. To duch więc może wcześniej wyczuła cienia towarzyszącego Wilsonowi.
- Kim ty na Odyna jesteś?! - krzyknęła Wigfrid. Czy ona zawsze musi być tak głośno? Akurat nie powinnam się dziwić jest wojowniczką i to nie byle jaką, ale wikingiem!
- Jestem Dark Wilson. Jak powiedział wasz naukowiec jestem skutkiem ubocznym jego eksperymentów, oraz wszystkim co w nim najgorsze. - dobra to było troszkę creepy. Na pierwszy rzut oka można było zobaczyć, że kompletnie nie ufają Darkowi, a on nawet nie próbował poprawić swojej sytuacji. Wręcz przeciwnie, dodatkowo ją pogarszał.
- Nie musicie się go obawiać. Ma po prostu taki charakter. Naprawdę może nie wygląda, ale nie jest szkodliwy. - powiedział starając się wszystkich uspokoić Wilson. Jednak grupa wciąż pozostała nieprzekonana, ale to nic dziwnego. Dotąd wszystkie cieniste istoty jakie spotykali, były złe i próbowały ich wszystkich zabić. Ale nie wszystkie cienie są takie. Znam na przykład chłopaka, którego dusza została zamknięta, po ciemnej stronie lustra. Nie należy się bawić w przyzywanie duchów, przynajmniej dla niego to się źle skończyło, ale dziewczyna która go uwolniła miała farta. Gdyby zamiast niego pojawił się jakiś inny cień duch pewnie by skończyła tak jak on. (Duchy cienie to duchy zwykłych ludzi które z czasem zmieniają się całkowicie w złe cienie. Długie przebywanie w samotności i pochłanianie przez Ciemność. Tylko dlatego te duchy są tak niebezpieczne. Bo tracą całe człowieczeństwo. Jedynym ratunkiem dla dusz, które zaczyna pochłaniać Ciemność jest miłość. Na szczęście Sejn spotkał Liht.) Nie wydaje mi się by Dark był groźny. Choć znam go praktycznie tak samo krótko jak reszta to sądzę, że nie jest aż tak zły. W dodatku starał się przekonać Wilsona by został z nami. A teraz zauważyłam też, że jego spojrzenie, praktycznie bez przerwy kieruje się w stronę białego duch pięknej dziewczyny. Zaczynam podejrzewać, że jest zakochany w Abigail. A jeśli mam rację to jest całkowicie niegroźny.
- Dobrze może skończmy już z nieprzyjemnymi tematami o tajemnicach i zastanówmy się jak mamy się stąd wydostać.

Tajemnica wyjawiona, a teraz sprawa wydostania się z tego przeklętego świata pułapki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz