Drakonika
Weszliśmy
do obozu. Wszyscy spali, a tylko WX78
był nadal przy ognisku,
pilnując by nie zgasło. Wraz z naszym przybyciem wzeszło słońce.
Robot wstał od ogniska i odwrócił się w naszą stronę. Wilson
instynktownie schował rękę za plecami. Znowu.
-
Pan Wilson i panienka Drakonika. - swoim spojrzeniem zaczął
skanować moje skrzydła i ogon. - Widzę, że ma panienka nowe
elementy.
Nowe
elementy? Rozumiem, że to maszyna, ale i tak parsknęłam śmiechem.
Wilson na moją reakcję jego słowami odpowiedział małym
uśmieszkiem.
-
WX mógłbyś zawołać resztę musimy coś wyjaśnić. Ja i Wilson.
-
Dobrze Panienko Drakoniko. - panienko czy on naprawdę musi się do
mnie tak zwracać? Akurat to nic dziwnego, pewnie został stworzony w
czasach wynalezienia pierwszego telefonu. A wtedy etykieta była
podstawą bogaczy których było stać na budowanie robotów. Ale
najlepsze jest to, że człowiek który z całą pewnością chciał
się popisać środowisku naukowemu zastał swoją pracownie bez
robota którego budował pewnie całe życie. Na pewno miał
smuteczek, a może nawet załamał się. No nic wróćmy myślami do
tego co się dzieje. WX78 zebrał wszystkich na porannym spotkaniu.
Wszyscy byli zaspani. Chyba obudziliśmy ich ciupkę za wcześnie.
-
Drakonika czy ja mam po prostu halucynacje czy tobie wyrósł ogon. I
skrzydła. - powiedziała zaspanym głosem Willow, jednocześnie
przecierając oczy, bo pewnie nie mogła uwierzyć w to co widzi.
-
Nie mylisz się Willow. Poprzednio nie wyjaśniłam do końca jak się
tu znalazłam i kim jestem więc zrobię to teraz.
-
Rano? - spytała Wendy, wyraźnie błagając tym samym by mogła
wrócić do łóżka.
-
Przykro mi Wendy, ale robimy to teraz
ponieważ Wilson też ma wam coś do wyjaśnienia. A obawiam się że
jeżeli nie zrobimy tego teraz to nigdy.
- za argumentowałam wysyłając
Wilsonowi ostre spojrzenie. Przez które wyraźnie odrobinkę się
cofną. - A więc. Nie trafiłam tu tak jak wy wszyscy. Można
powiedzieć sama się w to wkopałam. Jestem Enderdragonem
strażnikiem między-wymiaru. Podróżuję przez tysiące światów
tam gdzie prowadzi mnie mój instynkt. On sprowadził mnie tutaj, a
teraz odkryłam dlaczego. By wam pomóc. Uwięzionym na tej
przeklętej wyspie cieni. Szukaliście drogi ucieczki, ale wasze
próby spełzły na niczym, dlatego że to miejsce ma w sobie głębszą
i mroczniejszą historię niż myślicie. Ze mną uda nam się odkryć
tajemnicę tego miejsca i się stąd wydostać. Razem. - na
twarzach wszystkich pojawiła się nadzieja, która od dawna na nich
nie gościła. Jedynym celem po tylu niepowodzeniach pozostało
przetrwanie. Chociaż pewnie po jakimś czasie straciliby
determinację nawet do tego. Więc w samą porę. Nikt nie wątpił w
moje słowa, w końcu miałam skrzydła i ogon których jeszcze
wczoraj nie widzieli. Nawet Wilson się zapomniał i przestał
kurczowo trzymać rękę za plecami z dala od oczy reszty rozbitków.
Wykorzystałam okazję i chwyciłam jego lewą rękę i pokazałam
ją wszystkim zebranym. - A teraz ty opowiedz swoją historię
Wilson. - jego oczy rozszerzyły się z szoku i strachu, kiedy to
zrobiłam. Wszyscy nie mogli uwierzyć w to co widzą.
-
Co się panu stało panie Wilson?
- zapytała zaniepokojona Wendy, a Abigail przysunęła się
do niej uspokajająco. Ona chyba od dawna już to wiedziała.
-
Nic się nie stało Wendy. Naprawdę. Mam to od dawna.
-
Ale
jeszcze wczoraj ta ręka wyglądała inaczej!
-
krzyknęła Wigfrid.
-
Ukrywałem to. - powiedział spuszczając głowę. - Za pomocą
eliksirów. To dlatego poprzednio znikałem. Musiałem go użyć by
nikt z was tego nie zobaczył.
-
Dlaczego Wilson? - zapytała zatroskana Willow. - Jak to się stało?
-
Dawno temu. Jeszcze zanim was spotkałem. Byłem tu od dłuższego
czasu sami to już wiecie, ale nie wiecie że eksperymentowałem. Na
roślinach, zwierzętach, a czasem na samym sobie. Przekroczyłem
granicę i za to zapłaciłem. Jeden z eksperymentów potoczył się
bardzo źle. Badałem wtedy ciemną materię zebraną z cieni. Po tym
zdarzeniu moja ręka już tak wyglądała, ale szybko zorientowałem
się też o innych skutkach ubocznych.
-
A więc nazywasz mnie skutkiem ubocznym? Nie zapominaj Wilson, że
jestem tobą. - powiedział oburzony Dark, ujawniając się
oczom wszystkich. Spośród wszystkich dziwnych rzeczy których
dowiedzieli się dzisiaj to chyba najbardziej ich zdziwiło. Jednak
znowu Abigail wydawała się nie zaskoczona. To duch więc może
wcześniej wyczuła cienia towarzyszącego Wilsonowi.
-
Kim ty na Odyna jesteś?!
- krzyknęła Wigfrid. Czy ona zawsze musi być tak głośno?
Akurat nie powinnam się dziwić jest wojowniczką i to nie byle
jaką, ale wikingiem!
-
Jestem Dark Wilson. Jak powiedział wasz naukowiec jestem skutkiem
ubocznym jego eksperymentów, oraz wszystkim co w nim najgorsze. -
dobra to było troszkę creepy. Na pierwszy rzut oka można było
zobaczyć, że kompletnie nie ufają Darkowi, a on nawet nie próbował
poprawić swojej sytuacji. Wręcz przeciwnie, dodatkowo ją
pogarszał.
-
Nie musicie się go obawiać. Ma po prostu taki charakter. Naprawdę
może nie wygląda, ale nie jest szkodliwy. - powiedział starając
się wszystkich uspokoić Wilson. Jednak grupa wciąż pozostała
nieprzekonana, ale to nic dziwnego. Dotąd wszystkie cieniste istoty
jakie spotykali, były złe i próbowały ich wszystkich zabić. Ale
nie wszystkie cienie są takie. Znam na przykład chłopaka, którego
dusza została zamknięta, po ciemnej stronie lustra. Nie należy się
bawić w przyzywanie duchów, przynajmniej dla niego to się źle
skończyło, ale dziewczyna która go uwolniła miała farta. Gdyby
zamiast niego pojawił się jakiś inny cień duch pewnie by
skończyła tak jak on. (Duchy cienie to duchy zwykłych ludzi które
z czasem zmieniają się całkowicie w złe cienie. Długie
przebywanie w samotności i pochłanianie przez Ciemność. Tylko
dlatego te duchy są tak niebezpieczne. Bo tracą całe
człowieczeństwo. Jedynym ratunkiem dla dusz, które zaczyna
pochłaniać Ciemność jest miłość. Na szczęście Sejn
spotkał Liht.) Nie wydaje mi się by Dark był groźny. Choć znam
go praktycznie tak samo krótko jak reszta to sądzę, że nie jest
aż tak zły. W dodatku starał się przekonać Wilsona by został z
nami. A teraz zauważyłam też, że jego spojrzenie, praktycznie bez
przerwy kieruje się w stronę białego duch pięknej dziewczyny.
Zaczynam podejrzewać, że jest zakochany w Abigail. A jeśli mam
rację to jest całkowicie niegroźny.
-
Dobrze może skończmy już z nieprzyjemnymi
tematami o tajemnicach i zastanówmy się jak mamy się stąd
wydostać.
Tajemnica
wyjawiona, a teraz sprawa wydostania się z tego przeklętego świata
pułapki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz