niedziela, 3 kwietnia 2016

Rozdział 3 Test


*2 tygodnie później *

Przez ostatnie dwa tygodnie trenowałam na arenie walkę i latanie. Zgadza się latanie, kto by pomyślał że jako Enderdragon mogę się zmieniać w smoka. Lilej mówiła że niektóre światy w których mogę wylądować będą mi narzucać inną formę niż ludzką, ale nadal będę
mogła zmienić się w smoka. Oprócz treningu na arenie ćwiczyłam mój instynkt Enderdragona, uczyłam się jak się w niego wsłuchać, według tego co mówiła moja nauczycielka dzięki instynktowi nie muszę znać zaklęcia żeby je rzucić. Lilej powiedziała, że dziś będzie test moich zdolności, że to właśnie dziś się okaże czy jestem gotowa wyruszyć w podróż do innego wymiaru. Weszłam do ogrodu położonego za pałacem i szłam w kierunku jego serca. Mijałam po drodze przepiękne kwiaty wielorakiej barwy, a gdy zaczęłam się zbliżać do serca wśród kwiatów zaczęło być coraz więcej ciemno czerwonych róż. W końcu dotarłam do centrum ogrodu gdzie znajdywał się skalny łuk pokryty runami, przypominał ramę drzwi. Przeszłam przez łuk po czym znalazłam się w innej części Kresu na innej wyspie, na której znajdywała się arena. Ziemia była pokryta dziwnym piachem, a na wyspie stało 8 obsydianowych kolumn, na których szczycie paliły się jakieś dziwne fioletowo-różowe płomienie. Po chwili przede mną pojawiła się Lilej z powagą na twarz. No wiem że to sprawdzian, ale nie należ się tak spinać, grunt to optymizm. Nie dałam po sobie poznać że znowu nie jestem poważna i z trudem zrezygnowałam z uśmieszku, by zachować powagę sytuacji.
- Czas na test twoich umiejętności młody Enderdragonie, dziś pokażesz czy jesteś gotowa wyruszyć w swą podróż. Twoim zadaniem jest zgaszenie wszystkich płomieni znajdujących się na kolumnach unikając przeszkód, a potem bezpośrednia walka. - pamiętałam z lekcji Lilej, że obeliski dają Enderdragonowi dodatkową moc, czyli po każdym zgaszeniu będzie coraz trudniej i o jakich przeszkodach mowa.
- Lilej prosiła nas żebyśmy byli twoimi przeszkodami. - męski głos powiedział z mojej prawej strony, odwróciłam głowę by zobaczyć wysoką czarną postać, to był enderman, stał obok mnie z uśmiechem na twarz, a za nim stało jeszcze trzech.
- I z wielką chęcią spełnię jej prośbę, a i radzę nie liczyć na fory moja droga. - powiedział i odwrócił się w kierunku Lilej. Ups chyba Emil nadal jest zły o ten incydent z galaretką, no cóż ja też bym chciała się zemścić gdyby ktoś wpakował mnie do wielkiej galarety. Ach ten psikus wyszedł wspaniale i choć sobie nagrabiłam NICZEGO NIE ŻAŁUJĘ. Choć może jak go przeproszę to polepszę swoją sytuację.
- Przepraszam za tą galaretkę. - powiedziałam smutno, może to kupi.
- I tak nie dostaniesz forów. - powiedział nie odwracając się.
- Zawsze warto było spróbować. - powiedziałam normalnym tonem.
- Och teraz to sobie nagrabiłaś. Enderstraż żadnej litości, a teraz na pozycje! - powiedział do reszty, a oni się teleportowali. Spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy i sam też się teleportował. Mogłam odpuścić sobie ten komentarz, bo teraz mam jeszcze bardziej przechlapane. Lilej spojrzała na mnie ze swoją miną „zawiodłam się na tobie”. Chwileczkę czy ona przespała mój psikus z galaretą, a ja teraz wygadałam, ups.
- Dobrze zaczynaj. - powiedziała i zniknęła, ja natychmiast rozłożyłam swoje skrzydła oraz ogon (nie muszę przyjmować pełnej postaci smoka, mogę zrobić tak jak chcę) i wzbiłam się w powietrze. Wylądowałam na pierwszej kolumnie i już chciałam zgasić płomień kiedy przede mną pojawił się Enderstrażnik, to był chyba Emet. Zamachną się na mnie, ale zrobiłam unik i szybkim ruchem ogona zgasiłam płomień, po czym wzbiłam się w powietrze. Enderman się teleportował, a ja podleciałam do drugiej kolumny i zanim jakiś enderman zdążył się pojawić rozpędziłam się i wleciałam w płomień (ten płomień nie jest jak ogień, on nie parzy) i zgasiłam go siłą wiatru wygenerowaną przez skrzydła. Potem podleciałam do ziemi i wzięłam dość sporo piachu, musiałam się spieszyć bo oni mogą się pojawić w każdej chwili. Przeleciałam nad trzecią dość nisko by upuścić piach tak by zgasił płomień, przy okazji obsypałam także endermana, to była chyba Sonia. Potem jeszcze cztery razy bawiłam się w uniki i gaszenie, aż w końcu została ostatnia kolumna. Stanęłam na niej i podeszłam do płomienia, to było podejrzane, że żaden enderman się nie pojawił. W pewnym momencie mój instynkt kazał mi zrobić skok do tyłu, więc tak zrobiłam i wylądowałam na plecach... Emila! Chciał mnie od tylca wziąć, ach ten ja mu zaraz pokażę jak się to się robi atak od pleców, dosłownie. Odbiłam się od jego pleców i wzniosłam się w powietrze, a efektem tego było to że wpadł na płomień i sam go zgasił, HA! Spojrzałam na niego i wyraźnie widziałam, że był zły, nawet ślepy by to zobaczył. Teraz przyszedł czas na ostatnią część testu czyli walka bezpośrednia. Wylądowałam na ziemi, a po chwili przede mną stanęły cztery endermany. Emil stał na samym przodzie, nic dziwnego w końcu jest ich przywódcą.
- Atak! - krzykną, a endermany rzuciły się na mnie. Walka była zacięta, czterech na jedną, ale daję radę. Unik, skok, cios i pierwszy leży nieprzytomny. Cios, skok, cios leży drugi, teraz został tylko Emil i ta dziewczyna Sonia. Emil zaszedł mnie z jednej strony, ona od pleców. Postanowiłam zrobić ten sam trik co wcześniej z Emilem. Kiedy się zamachnęła wskoczyłam na jej plecy i się odbiłam powodując ich zderzenie czołowe, Sonia straciła przytomność, a Emil leżał przywalony z guzem na głowie. Jednak to nie był koniec, on nadal był przytomny i wściekły, wygramolił się spod dziewczyny i co jest złe i to bardzo, wyciągną pazury (endermany robią tak gdy są wściekłe) i rzucił się na mnie. To było bardzo nie fer, on jest dużo silniejszy i większy ode mnie, a teraz jeszcze te pazury. Zrobiłam unik, ale walnął mnie z łokcia, jest za szybki i za silny, ponieważ ten jeden cios sprawił że ległam na ziemię. Wtem instynkt kazał mi przybrać postać smoka, bez namysłu robiłam to co chciał mój instynkt, przybrałam postać smoka i za pomocą potężnego ogona przygwoździłam go do jednej z kolumn. On próbował się wydostać, ale im bardziej się starał tym mocniej naciskałam, w pewnym momencie otworzyłam paszcze i zaczęłam się przygotowywać do ziania ogniem, chciałam go nastraszyć więc robiłam to powoli. Oglądał jak w mojej paszczy pojawiają się płomienie. Widziałam narastający strach w jego oczach, kiedy widział że nie przestaję mimo że ogień zaczyna wylatywać mi już z paszczy.
- STOP!!! Wygrałaś!!! - krzykną przerażony, a ja szybko zamknęłam paszcze i zabrałam swój ogon. Widać było kłęby dymu uciekające przez mój nos, co znaczyło że jeszcze dosłownie chwilka i by zginął, ale instynkt kazał mi to zrobić ,więc zrobiłam i na szczęście nic złego się nie stało. Emil oddychał szybko, nadal był przerażony tym co się stało, wiedział bowiem że tylko sekundy dzieliły go od śmierci w moich płomieniach. Przybrałam swoją ludzką postać i podeszłam do Emila.
- Wszystko w porządku? - zapytałam zmartwiona. - Bo wiesz jakby co to mogę ci zrobić galaretkę na pocieszenie. - to powiedziałam już z uśmiechem i naciskiem na słowo „galaretka”. Ta załatwiłabym mu powtórkę z rozrywki z galaretką!
- Nie!!! Żadnej GALARETKI! - ja się zaśmiałam, a po chwili on też się śmiał. Tia ja to potrafię kogoś rozbawić. Wtem obok nas zjawiła się Lilej z uśmiechem i nutką ciekawości na twarzy.
- Udało ci się zdać test, pokonałaś wszystkich Enderstrażników nie raniąc ich. Ale powiedz skąd wiedziałaś że Emil podda się w porę?
- Mój instynkt kazał mi to zrobić, a jak mówiłaś najważniejsze to go słuchać.
- To prawda instynkt Enderdragona jest naprawdę niezwykły. Sam nieraz się o tym przekonałem. - powiedział Emil, był chyba dumny.
- Zaczynasz być tak dobra jak twoja matka, więc na pewno sobie poradzisz w innych światach. A teraz muszę iść ocucić twoje ofiary. - dopowiedział i poszedł w kierunku nieprzytomnych endermanów.
- Odpocznij i przygotuj się do podróży. Pamiętaj że nikt nie wie do jakiego wymiaru trafisz. - powiedziała Lilej i zniknęła. Ja udałam się na krawędź wyspy i dotarłam do takiego samego skalnego łuku jak w ogrodzie. Przeszłam przez łuk i z powrotem znalazłam się w sercu ogrodu, wróciłam do pałacu tą samą trasą co przedtem. Przeszłam przez korytarze i weszłam do swojego pokoju, po czym ległam na łóżko. Choć byłam zmęczona nie spałam tylko gapiłam się w sufit i myślałam. Ciekawe co może mnie spotkać w innym wymiarze. Z całą pewnością mój instynkt wyśle mnie tam gdzie będzie potrzebna moja pomoc. I kiedy wrócę z tej podróży? Czy w ogóle mi się uda? Ach tyle pytań, a odpowiedz przyjdzie jutro. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

Umiejętność rozbawiania ludzi to prawdziwy dar. W jednej chwili Emil był przerażony że prawie zginą z rąk Drakoniki, a w drugiej śmiał się z głupiego żartu o galaretce. I czy was też ciekawi jak Drakonika wpakowała Endermana do galaretki, bo mnie to bardzo interesuje i co najważniejsze jak to musiało wyglądać. No nic, do zobaczenia przy następnym wpisie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz