*2
tygodnie później *
Przez ostatnie dwa tygodnie
trenowałam na arenie walkę i latanie. Zgadza się latanie, kto by
pomyślał że jako Enderdragon mogę się zmieniać w smoka. Lilej
mówiła że niektóre światy w których mogę wylądować będą mi
narzucać inną formę niż ludzką, ale nadal będę
mogła zmienić się w smoka.
Oprócz treningu na arenie ćwiczyłam mój instynkt Enderdragona,
uczyłam się jak się w niego wsłuchać, według tego co mówiła moja nauczycielka dzięki instynktowi nie muszę znać zaklęcia żeby je rzucić.
Lilej powiedziała, że dziś będzie test moich zdolności, że to
właśnie dziś się okaże czy jestem gotowa wyruszyć w podróż do
innego wymiaru. Weszłam do ogrodu położonego za pałacem i szłam
w kierunku jego serca. Mijałam po drodze przepiękne kwiaty
wielorakiej barwy, a gdy zaczęłam się zbliżać do serca wśród
kwiatów zaczęło być coraz więcej ciemno czerwonych róż. W
końcu dotarłam do centrum ogrodu gdzie znajdywał się skalny łuk
pokryty runami, przypominał ramę drzwi. Przeszłam przez łuk po
czym znalazłam się w innej części Kresu na innej wyspie, na
której znajdywała się arena. Ziemia była pokryta dziwnym piachem,
a na wyspie stało 8 obsydianowych kolumn, na których szczycie
paliły się jakieś dziwne fioletowo-różowe płomienie. Po chwili
przede mną pojawiła się Lilej z powagą na twarz. No wiem że to
sprawdzian, ale nie należ się tak spinać, grunt to optymizm. Nie
dałam po sobie poznać że znowu nie jestem poważna i z trudem
zrezygnowałam z uśmieszku, by zachować powagę sytuacji.
- Czas na test twoich
umiejętności młody Enderdragonie, dziś pokażesz czy jesteś
gotowa wyruszyć w swą podróż. Twoim zadaniem jest zgaszenie
wszystkich płomieni znajdujących się na kolumnach unikając
przeszkód, a potem bezpośrednia walka. - pamiętałam z lekcji
Lilej, że obeliski dają Enderdragonowi dodatkową moc, czyli po
każdym zgaszeniu będzie coraz trudniej i o jakich przeszkodach
mowa.
- Lilej prosiła nas żebyśmy
byli twoimi przeszkodami. - męski głos powiedział z mojej prawej
strony, odwróciłam głowę by zobaczyć wysoką czarną postać, to
był enderman, stał obok mnie z uśmiechem na twarz, a za nim stało
jeszcze trzech.
- I z wielką chęcią
spełnię jej prośbę, a i radzę nie liczyć na fory moja droga. -
powiedział i odwrócił się w kierunku Lilej. Ups chyba Emil nadal
jest zły o ten incydent z galaretką, no cóż ja też bym chciała
się zemścić gdyby ktoś wpakował mnie do wielkiej galarety. Ach
ten psikus wyszedł wspaniale i choć sobie nagrabiłam NICZEGO NIE
ŻAŁUJĘ. Choć może jak go przeproszę to polepszę swoją
sytuację.
- Przepraszam za tą
galaretkę. - powiedziałam smutno, może to kupi.
- I tak nie dostaniesz
forów. - powiedział nie odwracając się.
- Zawsze warto było
spróbować. - powiedziałam normalnym tonem.
- Och teraz to sobie
nagrabiłaś. Enderstraż żadnej litości, a teraz na pozycje! -
powiedział do reszty, a oni się teleportowali. Spojrzał na mnie z
uśmiechem na twarzy i sam też się teleportował. Mogłam odpuścić
sobie ten komentarz, bo teraz mam jeszcze bardziej przechlapane.
Lilej spojrzała na mnie ze swoją miną „zawiodłam się na
tobie”. Chwileczkę czy ona przespała mój psikus z galaretą, a
ja teraz wygadałam, ups.
- Dobrze zaczynaj. -
powiedziała i zniknęła, ja natychmiast rozłożyłam swoje
skrzydła oraz ogon (nie muszę przyjmować pełnej postaci smoka,
mogę zrobić tak jak chcę) i wzbiłam się w powietrze. Wylądowałam
na pierwszej kolumnie i już chciałam zgasić płomień kiedy przede
mną pojawił się Enderstrażnik, to był chyba Emet. Zamachną się
na mnie, ale zrobiłam unik i szybkim ruchem ogona zgasiłam płomień,
po czym wzbiłam się w powietrze. Enderman się teleportował, a ja
podleciałam do drugiej kolumny i zanim jakiś enderman zdążył się
pojawić rozpędziłam się i wleciałam w płomień (ten płomień
nie jest jak ogień, on nie parzy) i zgasiłam go siłą wiatru
wygenerowaną przez skrzydła. Potem podleciałam do ziemi i wzięłam
dość sporo piachu, musiałam się spieszyć bo oni mogą się
pojawić w każdej chwili. Przeleciałam nad trzecią dość nisko by
upuścić piach tak by zgasił płomień, przy okazji obsypałam
także endermana, to była chyba Sonia. Potem jeszcze cztery razy
bawiłam się w uniki i gaszenie, aż w końcu została ostatnia
kolumna. Stanęłam na niej i podeszłam do płomienia, to było
podejrzane, że żaden enderman się nie pojawił. W pewnym momencie
mój instynkt kazał mi zrobić skok do tyłu, więc tak zrobiłam i
wylądowałam na plecach... Emila! Chciał mnie od tylca wziąć, ach
ten ja mu zaraz pokażę jak się to się robi atak od pleców, dosłownie.
Odbiłam się od jego pleców i wzniosłam się w powietrze, a
efektem tego było to że wpadł na płomień i sam go zgasił, HA!
Spojrzałam na niego i wyraźnie widziałam, że był zły, nawet
ślepy by to zobaczył. Teraz przyszedł czas na ostatnią część
testu czyli walka bezpośrednia. Wylądowałam na ziemi, a po chwili
przede mną stanęły cztery endermany. Emil stał na samym przodzie,
nic dziwnego w końcu jest ich przywódcą.
- Atak! - krzykną, a
endermany rzuciły się na mnie. Walka była zacięta, czterech na
jedną, ale daję radę. Unik, skok, cios i pierwszy leży
nieprzytomny. Cios, skok, cios leży drugi, teraz został tylko Emil
i ta dziewczyna Sonia. Emil zaszedł mnie z jednej strony, ona od
pleców. Postanowiłam zrobić ten sam trik co wcześniej z Emilem.
Kiedy się zamachnęła wskoczyłam na jej plecy i się odbiłam
powodując ich zderzenie czołowe, Sonia straciła przytomność, a
Emil leżał przywalony z guzem na głowie. Jednak to nie był
koniec, on nadal był przytomny i wściekły, wygramolił się spod
dziewczyny i co jest złe i to bardzo, wyciągną pazury (endermany
robią tak gdy są wściekłe) i rzucił się na mnie. To było
bardzo nie fer, on jest dużo silniejszy i większy ode mnie, a teraz
jeszcze te pazury. Zrobiłam unik, ale walnął mnie z łokcia, jest
za szybki i za silny, ponieważ ten jeden cios sprawił że ległam
na ziemię. Wtem instynkt kazał mi przybrać postać smoka, bez
namysłu robiłam to co chciał mój instynkt, przybrałam postać
smoka i za pomocą potężnego ogona przygwoździłam go do jednej z
kolumn. On próbował się wydostać, ale im bardziej się starał
tym mocniej naciskałam, w pewnym momencie otworzyłam paszcze i
zaczęłam się przygotowywać do ziania ogniem, chciałam go
nastraszyć więc robiłam to powoli. Oglądał jak w mojej paszczy
pojawiają się płomienie. Widziałam narastający strach w jego
oczach, kiedy widział że nie przestaję mimo że ogień zaczyna
wylatywać mi już z paszczy.
- STOP!!! Wygrałaś!!! -
krzykną przerażony, a ja szybko zamknęłam paszcze i zabrałam
swój ogon. Widać było kłęby dymu uciekające przez mój nos, co
znaczyło że jeszcze dosłownie chwilka i by zginął, ale instynkt
kazał mi to zrobić ,więc zrobiłam i na szczęście nic złego się
nie stało. Emil oddychał szybko, nadal był przerażony tym co się
stało, wiedział bowiem że tylko sekundy dzieliły go od śmierci w
moich płomieniach. Przybrałam swoją ludzką postać i podeszłam
do Emila.
- Wszystko w porządku? -
zapytałam zmartwiona. - Bo wiesz jakby co to mogę ci zrobić
galaretkę na pocieszenie. - to powiedziałam już z uśmiechem
i naciskiem na słowo „galaretka”. Ta załatwiłabym mu powtórkę
z rozrywki z galaretką!
- Nie!!! Żadnej GALARETKI!
- ja się zaśmiałam, a po chwili on też się śmiał. Tia ja to
potrafię kogoś rozbawić. Wtem obok nas zjawiła się Lilej z
uśmiechem i nutką ciekawości na twarzy.
- Udało ci się zdać test,
pokonałaś wszystkich Enderstrażników nie raniąc ich. Ale powiedz
skąd wiedziałaś że Emil podda się w porę?
- Mój instynkt kazał mi to
zrobić, a jak mówiłaś najważniejsze to go słuchać.
- To prawda instynkt
Enderdragona jest naprawdę niezwykły. Sam nieraz się o tym
przekonałem. - powiedział Emil, był chyba dumny.
- Zaczynasz być tak dobra
jak twoja matka, więc na pewno sobie poradzisz w innych światach. A
teraz muszę iść ocucić twoje ofiary. - dopowiedział i poszedł w
kierunku nieprzytomnych endermanów.
- Odpocznij i przygotuj się
do podróży. Pamiętaj że nikt nie wie do jakiego wymiaru trafisz.
- powiedziała Lilej i zniknęła. Ja udałam się na krawędź wyspy
i dotarłam do takiego samego skalnego łuku jak w ogrodzie.
Przeszłam przez łuk i z powrotem znalazłam się w sercu ogrodu,
wróciłam do pałacu tą samą trasą co przedtem. Przeszłam przez
korytarze i weszłam do swojego pokoju, po czym ległam na łóżko.
Choć byłam zmęczona nie spałam tylko gapiłam się w sufit i
myślałam. Ciekawe co może mnie spotkać w innym wymiarze. Z całą
pewnością mój instynkt wyśle mnie tam gdzie będzie potrzebna
moja pomoc. I kiedy wrócę z tej podróży? Czy w ogóle mi się
uda? Ach tyle pytań, a odpowiedz przyjdzie jutro. Zamknęłam oczy i
zasnęłam.
Umiejętność
rozbawiania ludzi to prawdziwy dar. W jednej chwili Emil był
przerażony że prawie zginą z rąk Drakoniki, a w drugiej śmiał
się z głupiego żartu o galaretce. I czy was też ciekawi
jak Drakonika wpakowała Endermana do galaretki, bo mnie to bardzo
interesuje i co najważniejsze jak to musiało wyglądać. No nic, do
zobaczenia przy następnym wpisie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz