*
8 godzin później *
Moje
oczy ponownie się otworzyły ukazując mój pokój w pałacu.
Próbowałam wstać z łóżka, ale tak mozolnie to robiłam że
sturlałam się na podłogę. Na całe szczęście leżał tam dywan
więc upadek nie bolał aż tak. Wstałam z podłogi i podeszłam do
szafy wyjmując fioletową koszulkę, czarną bluzę z kapturem,
czarne leginsy i czarne trampki z fioletowymi elementami. Wszystkie
ubrania rzuciłam na łóżko i zaczęłam się rozbierać, w pewnej
chwili kiedy byłam tylko w majtkach i staniku usłyszałam dźwięk
teleportacji. Szybko zdałam sobie sprawę że Emil jest w moim
pokoju, lecz zanim zdążył coś zobaczyć, w ułamku sekundy
cisnęłam w niego moją bluzę i zaczęłam piszczeć. Emil
natychmiast się teleportował razem z moją bluzą na głowie, a ja
szybko się ubrałam.
-
EMIL!!!!!!!! - krzyknęłam
tak głośno, że chyba w innym wymiarze mnie słyszeli. Po chwili
zjawił się Emil z moją bluzką w rękach.
-
Naucz się pukać!! -
wyrwałam swoją bluzkę z jego rąk. - Rozumiem że przez 18 lat nie
było tu nikogo, ale skoro już tu jestem to pamiętaj, że nie mam
futra jak enderman i noszę ubrania, i że jestem kobietą! Więc
nigdy więcej nie rób takich rzeczy, bo zobaczysz spłoniesz w
czeluściach Hadesu!! - jacie wyobrażam sobie jak by to wyglądało,
jakby dodać płomieni wokół nas, byłby niezły efekt. Emil teraz
wygląda na przerażonego i dobrze, zasłużył sobie. Ubrałam bluzę
i wyszłam na dziedziniec, gdzie czekała na mnie Lilej z
Enderstrażą, Emil też po chwili się pojawił z miną bez żadnych
emocji. Inne endermany zaczęły się śmiać, chyba słyszały jak
wydzierałam się na ich szefa. Kiedy Emil usłyszał śmiechy
wściekł się i dał reszcie spojrzenie śmierci, wszyscy
natychmiast przestali się śmieć i stali w ciszy.
-
Nadszedł czas Drakoniko,
byś wyruszyła w nieznane. Niech prowadzi cię twój instynkt, a
Gwiezdny Smok niech ma cię w opiece. Teraz otwórz portal młody
Enderdragonie. - powiedziała Lilej. Ja zamknęłam oczy i
skoncentrowałam się na otworzeniu portalu, jednocześnie
wsłuchiwałam się w mój instynkt. Kiedy otworzyłam oczy przede
mną stał portal, był on odrobinę większy ode mnie. Spojrzałam
jeszcze raz na wszystkich, widziałam na ich twarzach uśmiech. Lilej
była wyraźnie dumna.
-
Do zobaczenia. - powiedziałam i weszłam w portal. Nagle uderzyła
mnie fala zimna. Kiedy się obejrzałam zobaczyłam, że wszędzie były
śnieżne zaspy, a wokół rozciągało się lodowe pustkowie. Mój
instynkt kazał mi się ukryć, więc schowałam się za jedną z
zasp. Po chwili coś rozbiło się nieopodal mnie, widziałam parę
unoszącą się z tamtego miejsca. Zobaczyłam jak człowiek w jakimś
czarnym kombinezonie z czerwonymi elementami i jakimś symbolem na
piersi wyłania się z pary. Mężczyzna miał rude włosy i brązowe
oczy, patrzył on w dal wzrokiem wyczekującym wroga. Po chwili z
śnieżnej burzy wyłonił się drugi mężczyzna, nosił na sobie
jakąś zbroję podobną do zbroi iron men'a, ale trochę inną z białym kryształem w piersi. Pierwszy podpalił
się i ruszył w kierunku drugiego, z całej siły wymierzył cios w
pierś. Kiedy tylko uderzył w kryształ jego ogień zaczął gasnąć.
Mężczyzna był wyraźnie przerażony tym faktem, jednak gdy chciał
zabrać rękę ten drug chwycił go i kazał trzymać dalej. Kryształ
zmienił barwę na czerwoną, a mężczyzna całkiem zgasł, po czym
osuną się na kolana, wyglądało to jakby ten kryształ wyssał z
niego całą siłę. Drugi mężczyzna zaśmiał się po czym
używając energii kryształu roztopił lud pod stopami pierwszego co
sprawiło że ten wpadł do wody. Drugi odszedł z powrotem w śnieżną
burzę, z której po chwili wyleciał helikopter, ale taki bardziej
nowoczesny. Kiedy zobaczyłam że jest bezpiecznie wybiegłam z
zaspy, zdjęłam bluzę i wskoczyłam do przerębla do którego wpadł
pierwszy. Zanurkowałam i muszę przyznać, jeszcze zimniej niż
wcześniej. Po chwili zobaczyłam tego mężczyznę, podpłynęłam
do niego i chwyciłam go, po czym zaczęłam płynąć na
powierzchnię. Udało mi się wydostać mężczyznę, przez chwilę
patrzył się na mnie nieprzytomnym wzrokiem, by po chwili zamknąć
oczy. Przykryłam go swoją czarną bluzą, która była sucha bo
wcześniej ją zdjęłam. Fakt że na takim przeraźliwym zimnie
chodzę w samym podkoszulku jest dziwny, ale nie przeszkadzało mi
to. Zaczęłam się rozglądać za nie wiadomo czym, ale mój
instynkt mówił mi że coś tu jest. Po chwili trafiłam na samolot (znowu taki bardziej nowoczesny),
no oczywiście ten człowiek musiał w jakiś sposób się tu dostać.
Poszłam po faceta, po czym zawlokłam go do samolotu. Gdy tylko
znaleźliśmy się w środku postanowiłam poszukać włącznika
ogrzewania, weszłam do kabiny pilota i trafiłam na całe mnóstwo
przycisków.
-
Raz, dwa, trzy, naciśnięty zostajesz ty. - nacisnęłam pierwszy
lepszy guzik i włączyłam ogrzewanie. Instynkt pomaga nawet w
takich głupotach jak miło, już nigdy nie zepsuję niczego przez
naciśnięcie złego przycisku! Postanowiłam wrócić do faceta i
poczekać jak się obudzi. Minęła jakaś godzina i facet zaczął
się budzić.
-
Hej wstawaj śpiochu, chyba nie zamierzasz spać wiecznie.
-
Gdzie ja jestem?
-
To prawdopodobnie twój samolot. Zaciągnęłam cię tu po tym jak
wyciągnęłam ciebie z wody.
-
Jak, w tak zimnej wodzie nie da się pływać. Jesteśmy przecież na
Arktyce! - a to wyjaśnia to lodowe pustkowie.
-
Powiedzmy jedno nie jestem zwykłym człowiekiem.
-
A więc kim jesteś?
-
Jestem Drakonika, więcej ci nie mogę powiedzieć. A mogę wiedzieć
kim ty jesteś?
-
Jestem Firkej z Kręgu Żywiołów i tak tego Kręgu Żywiołów.
-
Jakiego znowu Kręgu Żywiołów?
-
Chwila ty nie wiesz kim jest Krąg?
-
A skąd miałabym wiedzieć. W tym wymiarze jestem pierwszy raz.
-
Wymiarze???
-
Długa historia, ale i tak nie ufam ci na tyle by ci powiedzieć. No
i opowiesz w końcu o tym Kręgu czy nie?
-
Dobrze, a więc Krąg Żywiołów to czwórka ludzi władająca
mocami czterech żywiołów. Ognia, wody, ziemi i powietrza. Ja
władam ogniem.
-
Tak widziałam jak się podpaliłeś.
-
No właśnie. Razem z trójką moich braci stanowimy Krąg, strzeżemy
świata przed złem, walczymy ze złoczyńcami. - jeju podobnie jak
ja, ale ja działam na skale między wymiarową, a oni tylko w tym
wymiarze.
-
Czyli ten z którym walczyłeś jest złoczyńcą, ale co się stało
gdy dotknąłeś tego kryształu. Tak jakby on wyssał twoją moc.
Chwila spróbuj się podpalić.
-
Nie, nie mogę. Moja moc zniknęła! - tak jak się obawiałam. Czyli
instynkt zwabił mnie tu bym zajęła się tym kryształem.
-
Dobrze mówiłeś że jest jeszcze trzech takich jak ty, oni też
mogą być w niebezpieczeństwie.
-
Racja, muszę wrócić do bazy i ich ostrzec. - oby nie było za
późno, bo tamten wyruszył godzinę temu. Firkej poszedł do kabiny
pilota, a ja za nim. On usiadł na siedzeniu pilota i zaczął
wciskać przyciski, ja usiadłam na siedzeniu drugiego pilota. Po
chwili silniki odpaliły, a my wznieśliśmy się w powietrze.
Lecieliśmy około 20 minut po czym dolecieliśmy do małej wyspy na
środku Pacyfiku. Wylądowaliśmy na lotnisku i udaliśmy się
biegiem do budynku. Wielkie metalowe drzwi były wyłamane, co
sprawiło że byliśmy przerażeni. Udaliśmy się do pomieszczenia
przypominającego bazę operacyjną.
-
Lukas!! Derk!! Fil!! - Firkej krzyczał, ale nie dostaliśmy żadnej
odpowiedzi. Wiem że gdzieś tu są, po prostu to czuję, ale czuję
też jakieś niebezpieczeństwo.
-
Czy macie tu jakiś reaktor?
-
Tak, ale skąd wiesz?
-
Później wyjaśnię, a teraz szybko do reaktora, zanim to miejsce
wyleci w powietrze! - krzyknęłam, i choć Firkej nie wiedział skąd
to wiem to i tak zaprowadził mnie biegiem do reaktora. No i miałam
rację, reaktor został nastawiony na autodestrukcje. Firkej szybko
próbował to wyłączyć wpisując hasło.
-
Hasło nieprawidłowe. - powiedział kobiecy głos, który należał
do komputera.
-
CO?!
-
Musiał zmienić hasło, daj mi spróbować. - powiedziałam po czym
podeszłam do konsoli. Zdałam się na swój instynkt, który kazał
mi skoncentrować się na celu. Położyłam ręce na konsoli i
zamknęłam oczy, poczułam w sobie inną moc niż wcześniej,
postanowiłam ją wykorzystać. Kiedy otworzyłam oczy świeciły się
one na biało, a na ekranie pojawiło się tysiące liczb, był to
kog liczbowy.
-
Uwaga wykryto wirus. - powiedział głos, ja przyspieszyłam tempa
swoim działaniom i po chwili ponownie usłyszałam głos.
-
Hasło prawidłowe. Autodestrukcja odwołana.
-
Udało ci się. Nie wiem jak, ale udało ci się. - mówił uradowany
Firkej.
-
Sprawdzę kamery wideo, może zdołam namierzyć twoich braci. -
powiedziałam po czym zaczęłam sprawdzać kamery, przeskakiwałam
je tak szybko że Firkej ledwo widział co na nich było, w końcu
zatrzymałam się przy jednej.
-
Zbrojownia, pomieszczenie z materiałami wybuchowymi.
-
Nie dość że ten palant chciał wysadzić reaktor, to jeszcze
zamkną ich w miejscu gdzie siła wybuchu była by o wiele
silniejsza. - powiedział wściekły Firkej, po czym pobiegł do
zbrojowni. Ja odkleiłam się od konsoli, a wtedy moje oczy stały się
normalne. Przypomniało mi to ojca, jego oczy były białe, a moje
stały się takie kiedy zaczęłam hakować komputer, czyżbym wtedy
użyła mocy ojca i o co chodzi z tym wirusem. Będę musiała
wypytać o to Lilej. Ruszyłam korytarzem do zbrojowni. Rozmyślając
nad tym co się stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz