piątek, 11 grudnia 2020

Rysunki od Demona (Henry X Joey) Rozdział 1 Piekło cz5

 

Cykl 5


Lekcje w których wtłaczano im całą wiedzę z świata powyżej. Ile można zapamiętać z tych wszystkich obrazów? W jego przypadku niewiele z tego co według Opiekunów jest ważne. Udało mu się nauczyć chyba wszystkich języków i kilka rzeczy na temat ludzkiej cywilizacji.

To wszystko go… zafascynowało.


A zwłaszcza obrazy nieba, gwiazd i słońca. Zieleń taka jak jego oczu, trawa, drzewa. To wydawało się takie wspaniałe! Całkiem inne niż w Piekle.


Chciałby zobaczyć te wspaniałe obrazy jeszcze raz, poznać kulturę, a nie tylko żądze ludzkie, lecz cóż... Ślady pazurów na jego brzuchu wskazują na to że Opiekunowi nie spodobała się jego fascynacja.


Powoli i ostrożnie by przypadkiem nie trafić na jakieś niebezpieczeństwo lub bestię podobną do tamtego węża, który zjawił się podczas jego wylęgu kierował się w odosobniony rejon jaskiń, gdzie mógł być sam.


Jaskinie nie były schronieniem dla wszystkich młodych demonów, było tu także wiele niebezpieczeństw. Wszystko to by tylko najsilniejsze i najsprytniejsze demony przeżyły do czasu wysłania do świata śmiertelników, gdzie po raz pierwszy miały się pożywić. A po pierwszym spożyciu ludzkiej duszy przez przekleństwo związane z tym pokarmem mieli wrócić do Piekła i czekać na przyzwanie przez nierozsądnego człowieka.

Szczerze chyba piękniej byłoby zostać tam, ale jeśli nie zje się to umrze z głodu.


Jego brzuch nadal krwawił gdy dotarł w pobliże małego wyjścia z jaskiń, tak małego że prawie nikt je nie zauważył. Usiadł w kącie kamiennych ścian i pozwolił sobie na długo wstrzymywany szloch. Bolało, gdy czerwona krew, dokładnie taka jak ludzka wypływała z rozcięć na brzuchu. Bał się, nie chciał umrzeć. Ściskał brzuch i nadal płakał ciemnymi czarnymi łzami.

Ból sprawiało także to uczucie że czegoś mu brak. Czego potrzebował?


W pewnym momencie jasno szara postać wczołgała się do jaskini przez wejście. Była to kobieta, jej sylwetka była jasno-ciemna i naga. Gdyby nie była tylko wyniszczonym duchem można by powiedzieć że jest piękna. Gdy zalane łzami oczy kobiety natrafiły na niego rozszerzyły się w szoku i lęku.


Do jaskiń nie wolno było wpuszczać ludzkich duchów, bo młode demony mogłyby już teraz się nimi pożywić i przez co osiągnąć nieśmiertelność nawet nie wychodząc na powierzchnię. Było to złe, bo przed opuszczeniem jeszcze czekała młode demony próba, nie można było dopuścić by chuchraki zjadły dusze już teraz.


Jednak on nie zamierzał wykorzystać okazji i ją zjeść. Ona się go już bała, ale on także się bał. Nie chciał więcej krzywd, wciąż bardzo bolało i był słaby. Pisnął oddalając się, przeciągając w dalszy rejon jaskini. Czerwona krew malowała skały pod nim, tworząc roztarty ślad. Skulił się w strachu i bólu. Czy tak właśnie skończy? Po cyklach ukrywania się przed niebezpieczeństwami w jaskiniach i radzenia sobie teraz zostanie zabity przez ludzką duszę która sama skazała się na Piekło?


Czekał na śmierć… Lecz ta nie nadeszła.


Wzdrygnął się gdy poczuł jak kobieta delikatnie kładzie dłoń między jego rogami. Z wciąż płynącymi ciemnymi łzami podniósł wzrok na kobietę. Ta przyglądała się mu uważnie, patrzyła na jego jasno brązowe włosy, zielone zapłakane oczy, głównie jasną ludzką skórę i ostatecznie skończyła na ranie na brzuchu.


Wzięła do rąk jego ogon, ostrą końcówkę przystawiła do swych długich włosów i obcięła je. Odcięte włosy straciły swój duchowy kształt i barwę, a stały się ciemnym hebanem. Kobieta przeplatała je dość szybko i niestarannie, ale z włosów utworzył się materiał. Były na tyle długie że zdołała nimi owinąć jego brzuch. Potem przytuliła go i zaczęła kołysać.


Nie wiedział co to za uczucie, dlaczego mu … pomogła. Jednak z jakiegoś powodu czuł się dużo lepiej niż kiedykolwiek.

Był tak zmęczony, a jej ramiona zdawały się z jakiegoś powodu takie bezpieczne. Zamknął oczy kołysany do pierwszego od dnia wyklucia spokojnego snu.


* * *


Kiedy się obudził, ludzka dusza nadal go trzymała. Był... wdzięczny jej za to. Dlaczego? Dlaczego … lubił … gdy go przytulała?


- Jak masz na imię? - spytała. Jej głos był miękki i zdradzał troskę… troskę?


- N-nie mam imienia. - odpowiedział bojaźliwie.


Młodym demonom nie miał kto nadać imienia. Czasem sami nadawali sobie jakieś, a w rzadkich przypadkach sam Diabeł nadawał imiona. Zdarzało się jednak że pozostali bezimienni.


- Jesteś takim małym chłopcem. - kobieta wydawała się gubić w czymś. Patrzyła na niego, a jednocześnie zdawała się widzieć coś innego. - Co taki mały chłopiec tu robi? Czy to przeze mnie?


- N-nie znam cię. I nie jestem chłopcem tylko demonem.


Kobietę przeszył dreszcz gdy usłyszała słowa demon. Wtedy zwróciła uwagę także na jego demoniczne cechy.


- Tak, ale… wyglądasz jak człowiek. Jak dziecko. Czy tak wyglądało by moje dziecko?


Nie rozumiał jej słów. O co tej duszy chodziło? Z jej oczu znów popłynęły łzy. Przeczesała znów jego brązowe włosy i spojrzała na młodą dziecięcą twarz.


- Czy tak by wyglądał jeden z moich małych chłopców gdybym dała im szansę? Czy tak wyglądałby mały Henry?


- Henry?


- Tak. Henry. Pasuje ci, wiesz? Mój kochany chciał nazwać tak naszego syna.


- Kochany?


Po raz pierwszy słyszał to słowo. Czy to było imię? Wydawało się że jest to ktoś, ale nie brzmiało to jak imię. Co to znaczyło.


- Tak kochany. On mnie miłował.


- Miłował? Chodzi o miłość? Słyszałem tą nazwę! Ludzie w świecie śmiertelnym to mają.


- A także ci w Niebie. Miłość to dar od Boga. On dzieli się nią z ludźmi, a ludzie dalej mogą się nią dzielić z innymi ludźmi. - znów zesmutniała i poleciały z jej oczu kolejne łzy. - Choć tu nie ma Bożej miłości. Czuję się tu taka samotna. Brakuje mi jej, choć sama ją odtrącałam.


Teraz młody demon przypomniał sobie o uczuciu braku czegoś. Zawsze mu towarzyszyło, czyżby brakowało mu tego samego czego tej duszy? Czy miłość była odpowiedzią na jego pytanie? Wciąż jednak nie rozumiał, skoro brak miłości tak bardzo boli tą duszę, to…


- Dlaczego odtrąciłaś miłość?


- Bo myślałam że jej nie potrzebuję. Bo nie chciałam wierzyć w Boga. Wmawiałam sobie że go nie ma, że nie ma Piekła, ani Nieba. A teraz tu jestem, według ścieżki którą obrałam dotarłam do Piekła które miało nie istnieć i cierpię bo brak mi tego co miałam i nie doceniałam.


Przykro mu było patrzeć jak ta dusza cierpi. Pomogła mu, chciał jej też jakoś pomóc. To wydawało się … właściwe.


- Henry. To imię mi się podoba. Jestem Henry!


Kobieta była wstrząśnięta gdy usłyszała jego słowa. Nazwał się imieniem które miało należeć do jej syna.. którego zabiła zanim nawet się urodził. Zdruzgotała tym i złamała serce Johny’emu. Mężczyźnie który ją kochał. To… to wydawało jej się takie pocieszne że to małe dziecko przyjęło to imię. Imię jej dziecka. Tak bardzo zawiodła swe dziecko, nie kochała go, a powinna.


- Kocham cię Henry!


Po tych słowach mocno go przytuliła. Mimo że w Piekle nie ma miłości nie pozwoli by jej syn jej nie poczuł. Tak bardzo zawiodła w życiu, nie może zawieść także po śmierci!


T-to było takie dziwne. A jednocześnie te słowa i czyny ducha nasyciły trochę ten brak. Był demonem i nigdy nie powinien doświadczyć miłości. Lecz ten duch mimo że dawno straciła miłość to przekazała odrobinkę jemu. To było takie pocieszające po tych wszystkich trudach. Także ją przytulił.


* * *


Przez długi czas przebywał z duszą. Gdy wracał z nauk u Opiekunów, którzy szczerze nienawidzili go jeszcze bardziej niż zwykli nienawidzić młode demony zawsze na niego czekała. Samotna ludzka dusza w najdalszym i najcichszym rejonku Jaskiń Wylęgowych.


Podczas gdy Opiekunowie wtłaczali mu do głowy nienawiść, zło, potrzebę i głód, ona uczyła go o miłości, trosce, Bogu. Gdy chciał opisywała mu gwiazdy, zielone łąki, lasy mówiła że to wszystko stworzył Bóg.

Podobno wychowała się jako chrześcijanka, ale odtrąciła wszystko. Miała gdzieś wszystko czego się uczyła w kościele i domu. Teraz wie że był to jej największy błąd i nawet z tych skrawków wiedzy które ma, bo nigdy nie próbowała zgłębiać wszystkiego opowiadała mu o miłosierdziu Boskim.


A on aż zazdrościł ludziom. Oczywiście nie miał zamiaru zacząć nienawidzić ludzi za to że odtrącają takie wspaniałe dary, ale chciałby też być tak kochany przez Boga.


To byłoby takie miłe i… nie musiałby wracać do Piekła. Gdyby nie był demonem mógłby zostać, ale musiał spożyć duszę by żyć. Umrze z głodu jeśli nie zje. To zakazany owoc, który jednocześnie jest jedynym pokarmem.


Ale przynajmniej nie był już sam. Miał Samantę.



Aż do pewnego rozjaśnienia.



Nauki które skończyły się bezlitosną walką u młodych nareszcie się zakończyły. Zdołał uniknąć szponów i kłów swych rówieśników i potajemnie, niezauważony wyślizgnął się by powrócić do dalekiego nieznanego wyjścia z jaskiń.


Już nie mógł się doczekać kolejnego spotkania z Samantom. Chciał by dusza znów opowiedziała mu o gwiazdach, a zwłaszcza o konstelacjach. Te światła na niebie, które tak naprawdę są odległymi słońcami układają się w wzory. Bardzo go to zainteresowało. Chciał by Samanta mu o nich opowiedziała.


Gdy jednak dotarł na miejsce, nie widział jej.


- Samanta?


Odpowiedziała mu głucha cisza. Coś było nie tak. Zaczął się martwić. Samanta rzadko robiła mu kawały. Nie była tym typem człowieka który lubi się zgrywać. To bardziej on i w dodatku zasypywał kobietę pytaniami nie mającym końca.


W tej chwili usłyszał klik nad swoją głową i jakaś maź spadła na jego rogi i dłosy. Lękliwie spojrzał na sklepienie jaskini i dostrzegł pajęczynę, a na niej siedziała Aranea jednego z Nadzorców. Był to olbrzymi pająk o kilkunastu ciemnych oczach, czarnych i nieprzeniknionych. Osiem czarnych, twardych i ostrych odnóż pokrytych czerwonymi kłakami zgrabnie trzymały się pajęczyny utkanej na sklepieniu.

Na jego szczęści był to jeszcze młody okaz i słabszy okaz. Alfa Aranea mają kwasowatom, żrącą maź kapiącą z gruczołów jadowych i całe są pokryte włoskami z trucizną.


Henry szybko odskoczył i schował się za głazami gdy Aranea skoczyła w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał. Gdyby tam został już byłby martwy, przeszyty jej odnóżami.


Ogarnęła go panika. Dlaczego była tu Aranea Nadzorcy? Gdzie Samsn-

Zamarł gdy zobaczył co jest przed nim. Cały świat zdawał się zatrzymać. Na ziemi za tymi samymi skałami gdzie się chował był pusty zawijas z pajęczyny. Aranea w swą pajęczynę wkłada to co złapie, a do pajęczyny przyczepione były czarne, hebanowe włosy. Samanta.

Nadzorca znalazł ją i … i pożarł jej duszę.


Pająk kliknął szczękoczułkami, a jego odnóża okute w twardy pancerz zaczęły uderzać o litą skałę gdy zbliżał się do skał za którymi się schował.


Jego oczy się zmieniły, zapłonął w nich zielony płomień, a całe ciało rozpaliło się. Krzyknął, a krzyk złości i rozpaczy zmienił się w ryk. Stał się słupem zielonego, praktycznie białego ognia. Po chwili burza bólu znikła, a on opadł na kolana. Płomienie nadal pokrywały jego ciało, ale były już mniejsze, znikome. Z oczu znów pociekły mu czarne łzy.


Spojrzał na swe dłonie na których wciąż były małe zielone płomienie. To.. to nie była zwykła demoniczna magia.

...

Aranea

Szybko odwrócił się w stronę pająka i spostrzegł że… że połowa z niego, którą tknęły płomienie zmieniła się w zaledwie ciemny obłok, który szybko znikał. Ciemna posoka wylewała się z reszty ciała, ale gdy docierała do niego nikła. Nawet te małe płomienie na jego ciele niszczyły tą mroczną maź. Ale jak?


Nie rozumiał nowo odkrytej mocy… ale z pewnością przyda się na Próbach.


Próby… po nich będzie mógł zobaczyć świat o którym tak wspaniale opowiadała mu Samanta… Chce tam iść i… i nigdy tu nie wracać.

czwartek, 3 grudnia 2020

Rysunki od Demona (Henry X Joey) Rozdział 1 Piekło cz4

Cykl 4

Z wysokiego okna jaskiń przyglądał się Piekłu poniżej. Tereny przy jaskiniach nie były za wspaniałe. Przedstawiały raczej obraz nędzy i rozpaczy, przemieszany z podniosłością Nadzorców. 


Nadzorcy zbierali jaja. Mieli swe bestie i pilnowali by nikt nie wdarł się do Jaskiń Wylęgowych by pozabijać młode demony. W zamian za to dostarczano im ludzkie dusze, nie musieli się wysilać w zdobywaniu ich. 


Inne demony które żyły przy granicach jaskiń przeklinały młode i Nadzorców. Doskwierał im wielki głód, gdyż od dawna nie spożyli ludzkiej duszy, ponieważ nie zostali przyzwani przez śmiertelników i nie mieli szansy wyjść z Piekła na polowanie. 


Jak go uczono Diabeł wypuszczał na powierzchnię Ziemi tylko zasłużone demony. Był to wielki problem by wysłać kogokolwiek bez wezwania z drugiej strony, dlatego tylko elita Piekieł zasługiwała na polowania. 


A umrzeć z głodu nie mogli bo po pierwszym spożyciu ludzkiej duszy demony z Piekła nie mogły zginąć. Mogli za to cierpieć z zagłodzenia, jednocześnie patrząc na przeklęte ludzkie ofiary, które były własnością Nadzorców i Opiekunów. Nie mieli prawa tknąć tego co nie było ich, gdyby to zrobili Nadzorcy by ich od razu ukarali.


Mówiono mu że te demony zasłużyły na swój los, iż gdy miały szansę nie udało im się i teraz muszą cierpieć głód. Nie powinno go to obchodzić, powinien się śmiać z ich nieudolności.

Lecz gdy patrzył na ich wychudzone sylwetki, słyszał jęki bólu było mu ich żal… Dlaczego? 

czwartek, 26 listopada 2020

Rysunki od Demona (Henry X Joey) Rozdział 1 Piekło cz3

 

Cykl 3


Różnił się od innych. Wyglądał bardziej jak niewolnicy, na zewnątrz Jaskiń Wylęgowych. Tak nazwał to miejsce jeden z Opiekunów. Nie wolno było im opuszczać jaskiń, poza nimi zostaliby zabici. Sami Opiekunowie chętnie by to zrobili, ale zostali by przez to ukarani przez Króla Diabłów.


On wciąż miał cechy demona, rogi, ciemne łuski w niektórych miejscach jego skóry, szpony, kły i długi biczowaty ogon, a także duże puchate uszy. Lecz wciąż inne demony nie wyglądały jak on. Nie miały jasnej, zwykłej skóry, brązowych włosów, zielonych, prawie ludzkich oczu. Owszem potrafił sprawić by zniknęły i pojawiły się jako zielone płomienie w czarnych jak pustka oczach, ale to było wymuszone.


Dlaczego tak bardzo różnił się od reszty?


Nie wiedział tak jak wielu innych rzeczy. Lecz chyba właśnie się dowiedział że długie przesiadywanie nad taflą lodu nie jest dobrym pomysłem. To nie była kolejna bestia czająca się w labiryncie korytarzy jaskini, ale starsze od niego, młode demony. To było jeszcze gorsze.

Pogrążony w rozważaniach nad swoim wyglądem w ogóle nie zauważył że się zbliżali, nie skupił się. Duży błąd.


Jeden z starszych, wyglądający już aż na 5 cykl demon chwycił go za rogi i pociągnął na ziemię. On zapiszczał gdy padł na ostre skały pokryte lodowymi kolcami.


- No proszę co my tu mamy? Ludzki szczyl! - wyśmiał najstarszy.


Pierwsza myśl i jedyne co mógł zrobić to ucieczka. Byli od niego silniejsi, to było widoczne na pierwszy rzut oka. Próbował wstać i biec, ale został przyciśnięty ponownie do ziemi.


- Gdzie się wybierasz ludzki potomku?


- Skoro to człowiek, czemu ma rogi? Co za pomyłka losu, ale nie martw się naprawimy to! - chwycił mocno jeden z rogów i zaczął ciągnąć jednocześnie wbijając szpony w głowę u podstawy rogów w czaszce. Demon zaczął piłować i kruszyć kość. Ból był okropny, a najgorsze było w momencie gdy zabrzmiał okropny trzask, a z jego głowy został wyszarpany jeden z rogów. - Już lepiej, ale wciąż pozostaje drugi.~


Na twarz spłynęła jego własna krew wypływająca z dziury w jego głowie. Wszystko przysłoniła czerwień gdy wydał z siebie kolejne rozpaczliwe i błagalne okrzyki bólu.





Powiem szczerze, nie byłam aktywna od dawna. Liceum i te sprawy, chęć na pisanie opowiadań po prostu mnie nieszczęśliwie opuściła.
Jestem leniem, wiem. 

Jednak może spróbuję wrócić do niektórych historii z tego bloga. 
Choć w tym momencie publikuję tylko to co napisałam dużo wcześniej, jeszcze zanim przerwałam. Więc raczej wszystko z rozdziału 1 to będzie to co wykonałam dawno temu, a jeśli pojawią się następne rozdziały, będą to już nowe prace.