Rodnej otworzył kilka holograficznych ekranów pełnych kodów i wielu, wielu rzeczy których nie rozumiem.
Nie wiem jak to robił, ale wyłapywał coś z tych kodów. Po krótkiej chwilce.
- Aha! - krzyknął łapiąc do ręki część kodu. (to wciąż hologram) – A oto i nasz wirus. Interesujący, bardzo skuteczny i do śmieci. - powiedział zginając kod w kulkę jakby to była kartka papieru. A potem otworzył się holograficzny kosz, do którego Rodnej rzucił kod jakby grał w kosza. - Gotowe. Wirus został usunięty, ale jeśli pozwolisz mam dla ciebie mały prezencik od króla hakerów. - powiedział z powrotem skupiając się na klawiaturze. Jakby było mało, że robi to z niewiarygodną szybkością, to jeszcze otworzył drugą holograficzną klawiaturę i pracował na niej osobno lewą ręką. - Dobra. - wziął do ręki holograficzny ekran z przygotowanym przez siebie kodem i pokazał go do kamery. - To antywirus, który z łatwością powinien uchronić twój komputer przed ponownym atakiem.
C-cóż powodzenia w przyszłości dzieciaku i do zobaczenia Safi.
Rodnej wyłączył się, a komputer Racheta wrócił do normy. A komputer Rafa działał bez zarzutu. Był jak nowy i posiadał najnowszego antywirusa stworzonego przed chwilą.
- To. Było. Niesamowite! - wykrzyknęła Miko.
*znowu skok czasowy tego dnia*
Optimus
Po tej niezwykłej pomocy od przyjaciela Safi nic niezwykłego do końca tego dnia już się nie działo.
Rachet poznał najszybszy sposób kontaktowania się z Barier w razie potrzeby. Kod który podyktowała mu piękna agentka na pewno może okazać się przydatny w przyszłości. Zwłaszcza, że jak dotąd nie mieliśmy wiedzy o tym jak nawiązać łączność z agencją.
Wraz z zachodem słońca przyszedł czas odwieźć Safi do jej domu. Ruszyłem więc w kierunku wyjścia, gdzie czekała już ludzka dziewczyna.
Safi opierała się o ścianę. Miała białe słuchawki przypięte do jej telefonu i właśnie coś oglądała. Jasne niebieski oczy były lekko zmrużone, zmęczone dzisiejszym dniem, a na twarzy był lekki uśmiech.
Po chwili zauważyła, że się zbliżam. Wyjęła słuchawki i schowała telefon, po czym odwróciła się w moją stronę z zmęczonym uśmiechem.
- To chyba już pora wracać do domu? - zapytałem. Pokiwała głową ww odpowiedzi, po czym lekko i uroczo ziewnęła.
Czułem jak moja twarz się lekko nagrzewa. Zmęczona była tak spokojna i słodka.
- Tak to chyba już pora. Starałam się znaleźć jakiś ślad, gdzie mógł zniknąć Mech, ale ukrywają się praktycznie tak samo dobrze jak Cień. A teraz po prostu oglądałam coś w internecie żeby się zrelaksować i zapomnieć o stresującym i nudzącym przeglądaniu danych wywiadowczych.
Transformowałem się do trybu pojazdu, po czym otworzyłem drzwi dla mojej zmęczonej podopiecznej. Safi wsiadła na miejsce, zapiąłem delikatnie wokół niej pas i ruszyłem do wyjścia z bazy.
Pustynia pogrążała się w ciemnościach nocy. Była to krótka jazda do Jasper, dużo krótsza niż poprzednio tego dnia na misji, ale Safi musiała być bardzo zmęczona. Zaledwie kilka chwil po opuszczeniu bazy dziewczyna zasnęła na moim siedzeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz