niedziela, 12 listopada 2017

Slenderman X Alexsis the Purple Girl Rozdział 3

Bez jakiegoś większego wyboru ruszyłam ponurą ścieżką. Zdecydowanie ten las nie wyglądał przyjaźnie, a wręcz odstraszająco. Zero śpiewów leśnych ptaków, odgłosów jakichkolwiek zwierząt. Wiatr też jakby umarł, nie słyszę by szumiał, nie widzę by przewracał opadnięte liście. Ten las już na pierwszy rzut oka wydaje się wrogo nastawiony do każdego kto wejdzie do środka. 

Szłam jakąś chwilę. Moje buty zdążyły pokryć się błotem i ściółką leśną. Ta ścieżka zdecydowanie rzadko była używana. W końcu znalazłam się przed ponuro wyglądającym budynkiem. Był niby ponury i trochę creepy, ale widziałam, że nie był w takim złym stanie jak przypuszczałam na dom w środku lasu. Budynek był w kategorii schludnej mrocznej rezydencji, w niektórych miejscach po jego ścianach wspinał się bluszcz dodając szarym deską trochę ciemnej zieleni. 

Na werandzie zobaczyłam także grupkę dziwnie ubranych nastolatków. Jeden z nich miał burą bluzę z szarym kapturem, na twarzy nosił pomarańczowe gogle i dziwną maskę zakrywającą usta. Obok niego stała dwójka w pomarańczowożółtych bluzach, z czego jeden nie miał kaptura. Chłopak z kapturem miał na sobie czarną maskę z namalowanymi czerwonymi oczami i smutną buźką, a drugi po prostu białą porcelanową maskę. 

Przypatrywałam się im przez chwilę kiedy nagle znikąd usłyszałam głos w mojej głowie. 

- Witaj. Ty musisz być nową uczennicą, Alexsis prawda?

Podskoczyłam zaskoczona i desperacko się rozejrzałam szukając tego kogoś kto to powiedział. Kiedy się odwróciłam mój wzrok zablokowała wysoka postać stojąca tuż przede mną. Za wysoka jak na człowieka. Mężczyzna ubrany był w elegancki, czarny garnitur. Powoli podniosłam wzrok chcąc spojrzeć na jego twarz, ale jej nie zobaczyłam. Facet stojący przede mną nie miał twarzy

Moje oczy rozszerzyły się w szoku, a usta otwarły na oścież. Sama nie wiedziałam czy nie powinnam krzyknąć, ale tylko zamarłam w miejscu. 

- Czy wszystko w porządku młoda panno? - znowu zapytał.

Teraz wiedziałam już, że ten niezwykły głos, który po części słyszałam w głowie należy do faceta bez twarzy. 

- Yyy T-tak. Tak jestem nową uczennicą. - powiedziałam lekko rumieniąc się z zakłopotania.

To musiało być dla niego dziwne, że tak zamarłam… a może normalne? Bo w końcu ludzie raczej tak reagują na kogoś kto nie ma twarzy

- Cóż jestem Slenderman i będę twoim nowym wychowawcą. Teraz chodź za mną zaprowadzę cię do twojego nowego pokoju.

Pan Slenderman wziął moją walizkę i tak jak kazał poszłam za nim. Kiedy przechodziliśmy przez korytarz wchodząc do jak widać skrzydła mieszkalnego mijaliśmy inne dzieciaki. Niektórzy byli w moim wieku, inni starsi i jeszcze inni nawet młodsi. Wszyscy byli dziwacznie poubierani, niektóre ubrania były nawet poszarpane i brudne, a na kolejnych widziałam … krew? Zauważyłam także, że niektórzy z uczniów nawet nie są ludźmi.

Po chwili dotarliśmy do pokoju numer 6. Slenderman zatrzymał się i odwrócił ponownie w moja stronę. 

- To twój pokój. Będziesz go współdzielić razem z dwoma innymi uczennicami. Oto też twój plan zajęć, lekcje dla ciebie zaczną się od jutra. - powiedział podając mi kartkę. - A teraz pozwól, że poruszę temat twojego zdziwienia tym miejscem. Nie myśl, że to umknęło mojej uwadze, a z pewnością nie ta chaotyczna burza pytań w twojej myśli.

Mojej myśli? O co mu chodzi? Czyta mi myśli? Kim jest? Co to za szkoła? O co tu chodzi?

- O tym właśnie mówiłem. - stwierdził.

Teraz jestem pewna. On czyta mi w myślach. Od teraz będę musiała bardziej uważać na to co myślę, naprawdę nie chce go przypadkiem obrazić. Chwile skoro słyszy moje myśli to czy słyszał to co myślałam wcześniej o braku jego twarzy?! Czy go przez to uraziłam, to trochę jak dyskryminacja. Oooch tak bardzo przepraszam!

- Nie musisz za to przepraszać młoda panno. Mimo wszystko dobrze widzieć, że jednak jest trochę więcej uczniów z manierami. A co do wcześniejszych pytań, to czy twoi rodzice nie powiedzieli ci dokąd cię wysyłają? - zapytał.

- Nie. Po prostu wylano mnie z poprzedniej i wydaje mi się, że wysłali mnie do pierwszej która wpadła im pod nos. Bez urazy. - słowo nie wymówiłam z większym nakładem nie tylko by podkreślić moją niewiedzę na temat tego miejsca, ale także dlatego, że to nie są moi rodzice, ale nie chcę by Pan Slenderman o tym wiedział.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz