niedziela, 8 maja 2016

Rozdział 7 Urodziny BFF cz2


Czekałam pod drzwiami, aż ktoś mi otworzy. Usłyszałam kroki po drugiej stronie drewnianych drzwi, które po chwili otworzyły się ukazując moją najlepszą przyjaciółkę Emile.
- Drakonika co ty tu robisz? - zapytała trochę zdziwiona moim przybyciem, ale wyraźnie cieszyła się z tego. No nic dziwnego że się zdziwiła przez skype powiedziałam jej że teraz mieszkam w Ameryce w moim domu rodzinnym i wiem kłamczucha ze mnie, ale nie mogłam jej wyjawić prawdy, lecz teraz mogę jej powiedzieć.
- Przyszłam po ciebie droga kumpelo, w końcu masz urodziny, a ja przygotowałam niespodziankę. - powiedziałam z uśmiechem.
- Niespodziankę mówisz, a o jaką niespodziankę ci chodzi. - zapytała zaciekawiona.
- Dowiesz się za chwilę Emi, a teraz mogę wejść. Mam coś ważnego do powiedzenia.
- Oczywiście wchodź. - powiedziała odsuwając się od drzwi, tym samym ujawniając wnętrze jej domu. Przetarłam buty o wycieraczkę, bo wiem jak mama Emilii nie lubi kiedy roznosi się błoto po czystej podłodze i weszłam do środka. Po chwili znalazłam się w małym lecz przytulnym salonie, w którym siedzieli członkowie rodziny mojej przyjaciółki, a mianowicie pani i pan Berk (rodzice Emilii), jej starszy brat Marcin (mimo że ma 24 lata nadal mieszka z rodzicami, bo nie może znaleźć przyzwoitej pracy i to nie tak że mu się nie chce, on bardzo chce pracę, ale ludzie wolą kogoś z doświadczeniem którego on niestety nie miał), Natalia i Monika (kuzyneczki).
- Dzień dobry. - powiedziałam, a wtedy wszyscy popatrzyli się na mnie, a pani Berk wstała z fotela i mnie przytuliła, a ja odwzajemniłam uścisk, po chwili odkleiła się ode mnie.
- Dobrze cię widzieć Drakoniko. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się ciebie tu, podobno mieszkasz teraz w Ameryce.
- Tak naprawdę to kłamstwo, prawdą jest tylko to że odnalazłam miejsce z którego pochodzę. - na twarzach wszystkich pojawiło się zdziwienie. Ach teraz muszę wszystko ładnie wyjaśnić.
- Opowiem wszystko tylko proszę nie przerywać. - wszyscy skinęli głowami na tak.
- Otóż w dniu moich urodzin jak zwykle miałam ten sen, ale tym razem widziałam wszystko wyraźnie. Okazało się, że ten sen to tak naprawdę moje wspomnienia, odkryłam że moi rodzice nie byli normalnymi ludźmi. Moja mama była Enderdragonem, między wymiarowym strażnikiem. Zginęła ona w dniu moich urodzin, a z tatą nie wiem co się stało, w związku z tym ja zostałam jej następczynią. Przez dwa tygodnie od dnia moich urodzin ćwiczyłam w nowym domu, który znajduje się w innym wymiarze, poznałam nowych przyjaciół i wciąż szukam informacji o mojej rodzinie. - wyraźnie nikt nie uwierzył w moją opowieść. Zamknęłam oczy i wysunęłam skrzydła i ogon, a kiedy otwarłam oczy te świeciły fioletem.
- To co wam mówię jest prawdą, ja jestem Enderdragonem.
- Ale jak to możliwe? - zapytała Natalia.
- Mój tata próbując mnie chronić przed Ciemnością, która pragnęła mojej śmierci wysłał mnie do innego wymiaru, ale robił to w pośpiechu bo jego też ścigano.
- A więc to była ta niespodzianka? - zapytała Emila.
- Nie. Niespodzianką jest to, że zapraszam was wszystkich do mojego domu, bo przygotowałam przyjęcie. Będą tam też moi przyjaciele, którzy pomogli w przygotowaniach. - powiedziałam radośnie, po czym otworzyłam portal prowadzący do Kresu.
- Zapraszam wszystkich do środka. Po drugiej stronie czeka przyjęcie. - wszyscy weszli do portalu z lekkim lękiem, ale to normalne przy pierwszym razie. Kiedy Emila miała wejść do portalu chwyciłam ją za ramię, a ta spojrzała na mnie zdziwiona.
- Ty wejdziesz innym portalem. - kiedy wszyscy oprócz nas weszli zamknęłam portal i otworzyłam drugi portal. Spojrzałam na Emile z uśmiechem dając jej znak żeby weszła. Zrobiła tak jak chciałam, a ja weszłam za nią. Trafiłyśmy do mojego pokoju.
- A to prezent ode mnie z okazji osiemnastki. - powiedziałam wskazując ręką na łóżko na którym leżała piękna zielona sukienka. Na ten widok Emila zakryła usta rękoma i widziałam że zaraz się rozpłacze.
- Nie płacz tylko przymierz. - powiedziałam śmiejąc się. Ona mnie uścisnęła.
- Dziękuję Drak. - powiedziała wylewając łzy szczęścia. Ja odwzajemniłam jej uścisk.
- Czego nie robi się dla przyjaciół. - po chwili odkleiłyśmy się od siebie, a Emi otarła ręką resztę łez.

- Dobra ty się przebież, a ja też to zrobię. W końcu w takich ciuchach nie pójdę na twoje przyjęcie. - powiedziałam po czym weszłam do szafy. Szczerze żałuję, że nie prowadzi do Narnii, miałam bym więcej miejsca do manewrów z zakładaniem sukienki. Po pewnym czasie zmagania się z małą przestrzenią wyszłam z szafy ubrana w: 

Gdy zobaczyłam moją przyjaciółką szczena mi opadła do samej podłogi. Miała na sobie:
 - Łoł Emi wyglądasz zniewalająco! - powiedziałam z wyraźnym zachwytem w głosie.
- Dzięki Drak, ty też wyglądasz wspaniale. - powiedziała z uśmiechem. Przeczesałyśmy jeszcze włosy i zostawiłyśmy je rozpuszczone, bo tak wyglądało najlepiej. W końcu wyszłyśmy z pokoju i udałyśmy się do sali balowej. Zatrzymałyśmy się przed drzwiami prowadzącymi do sali balowej. Spojrzałam na przyjaciółkę, po czym otworzyłam drzwi.
- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęli wszyscy zgromadzeni. Popatrzyłam na twarz mojej koleżanki i wyraźnie malował się tam uśmiech od ucha do ucha. Na środku sali stał stolik z kółkami, na którym stał tort. Podeszłyśmy do niego, a wszyscy śpiewali „sto lat”, kiedy Emila podeszła do tortu, zamknęła na chwilę oczy, po czym je otworzyła i zdmuchnęła wszystkie osiemnaście świeczek za jednym zamachem. Zgromadzeni przestali śpiewać i zaczęli klaskać. Ja zaczęłam się dopatrywać jednej osoby, bo byli wszyscy oprócz Emila. Po chwili zobaczyłam go podpierającego się o ścianę i wpatrującego się w... Emi? Wpatrywał się w nią z zachwytem i... uczuciem? Chwila czy on na serio zakochał się w niej od pierwszego wyjrzenia? Nawet z nią nie gadał, ani nic. No nie znają się! Ale ten błysk w oku. To prawdziwa miłość. Chwila czemu o tym pomyślałam, czy mój instynkt potrafi wyczuć coś takiego jak prawdziwa miłość? Jeżeli tak, to muszę im pomóc, nie pozwolę by szansa na coś tak pięknego jak miłość przepadła.
- Dobra pora rozkręcić tę imprezę! - krzyknął enderman o niebieskich włosach, siedzący na miejscu dla didżeja. To musi być Emet, brat Emila. Wtem rozbrzmiała muzyka i wszyscy zaczęli tańczyć, a poniektóre osoby podchodziły do Emilii i składali jej życzenia i wręczali prezenty. Pomyślałam że to właśnie to, Emil nie ma dla niej prezentu, a w ogrodzie widziałam pewien przepiękny zielony kwiat.
(a konkretnie ten)
Podeszłam do Emila i oparłam się o ścianę obok niego.

- Zapomniałeś o prezencie? - spytałam patrząc na jego reakcję, ale on tylko westchną. - Wiesz jej ulubiony kolor to zielony i uwielbia kwiaty. Dobra ja spadam. - odeszłam od Emila pozostawiając go wpatrującego się w podłogę. Wyraźnie zaczął się nad czymś zastanawiać.


Emil

Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem, jakby cały świat przestał istnieć. Dosłownie nie mogłem oderwać od niej oczu. Jej uśmiech wydawał się najpiękniejszy na świecie, te długie ciemno blond włosy i te wspaniałe zielone oczy jak głębia dżungli. Po prostu przepiękna, a jeszcze ta wspaniała suknia. Moje zachowanie musiała zauważyć Drakonika, bo podeszła do mnie, i oparła się o ścianę obok mnie.
- Zapomniałeś o prezencie? - na te słowa westchnąłem. Rzeczywiście nie mam dla niej prezentu, myślałem że zrobię tort i nic więcej, ale teraz chciałbym jej coś dać. - Wiesz jej ulubiony kolor to zielony i uwielbia kwiaty. Dobra ja spadam. - powiedziała i poszła. Wpatrywałem się w podłogę i zastanawiałem się nad tym co powiedziała. Zielony i kwiaty. Sekunda przecież w ogrodzie mamy jeden kwiat Grint. On jest zielony, i szczerze mówiąc dość rzadki, ale także piękny, prawie tak piękny jak ona. Zebrałem się w sobie i podszedłem do niej.
- Witaj ty zapewne jesteś Emilia, przyjaciółka Drakoniki. - spojrzała prosto w moje oczy, a ja w jej no i zgubiłem się w nich. Znów cały świat przestał istnieć.
- T-tak j-jestem. - powiedziała wyraźnie się jąkając. Posłałem jej pytające spojrzenie, a ona chyba dopiero zauważyła że się jąka. Przerwała kontakt wzrokowy, dzięki czemu wyrwała mnie ze stanu „poza ziemią”. - Wybacz, zwykle się nie jąkam. Nie wiem co mi się stało. - mówiła wpatrując się w podłogę i próbując ukryć rumieniec, ale i tak go zauważyłem. Czy to możliwe, że ona czyje to samo ciepłe uczucie?
- Nie szkodzi. Jestem Emil, przywódca Enderstraży. - tym razem ona wysłała mi pytające spojrzenie. Wyraźnie nie wiedziała kim jest Enderstraż, ale tu przez mojego brata jest trochę za głośno na rozmowy, a i tak miałem zabrać ją do ogrodu. - Może wyjdziemy na zewnątrz tu jest trochę za głośno. - stwierdziłem, a ona skinęła głową na tak. Wyprowadziłem ją z sali balowej i od razu zrobiło się ciszej, więc po drodze do ogrodu postanowiłem jej opowiedzieć o Enderstraży. - A więc Enderstraż to strażnicy Kresu, czyli tego wymiaru. Naszym zadaniem jest służyć Enderdragonowi. Do Enderstraży należą nieliczne endermany, tylko wybrani mają ten zaszczyt. Sam mieszkam tu od 4 roku życia. - opowiadałem jej, a ona uważnie słuchała. Po chwili weszliśmy do ogrodu, teraz wystarczyło znaleźć kwiat.
- Moja historia jest jak historia każdej zwykłej dziewczyny, może oprócz tego, że poznałam Drakonike. Kiedy miałam 5 lat spotkałam ją po raz pierwszy na placu zabaw w pobliżu sierocińca. Od tamtego dnia spotykałyśmy się co jakiś czas. Kiedy miałyśmy po osiem lat Drakonika uciekła, a ja jej pomogłam. Codziennie przychodziłam do niej po szkole i razem powtarzałyśmy materiał więc umiała wszystko to co ja. Sama żyję w biednej rodzinie mama nie pracuje, brat nie może znaleźć pracy, a tata zarabia wystarczająco pieniędzy żeby kupić jedzenie, zapłacić rachunki, ale to za mało na jakiekolwiek luksusy. - jej historia była zdecydowanie ciekawsza od mojej. Widać że z powodu biedy sporo przeszła, ale mnie jej stan majątkowy obchodzi tak jak Drakonike logika (czyli w ogóle).
- Wiesz, sądzę że musisz mieć złote serce skoro tak bardzo pomogłaś Drakonice.
- Dzięki, ale przesadzasz. Każdy na moim miejscu by tak postąpił.
- Otóż nie każdy. Niektórzy ludzie po prostu by zostawili ją samą sobie, ale ty jej pomogłaś. Jesteś wyjątkowa. - znowu się zarumieniła. A my dotarliśmy na miejsce. Schyliłem się i zerwałem kwiat.
- To prezent ode mnie. Jest prawie tak piękny i cudowny jak ty. - powiedziałem wpinając jej kwiat w te cudowne ciemno blond włosy. Na te słowa zrobiła się cała czerwona.
- Dziękuję. On jest wspaniały, tak samo jak ty. - tym razem ja się zarumieniłem. Znowu patrzyliśmy sobie w oczy, a wokół nas rozciągały się kwitnące ogrody Kresu, a niebo było pokryte tysiącem gwiazd. W pewnej chwili nasze twarze zaczęły się zbliżać do siebie, aż w końcu złączyły się w miękkim i delikatnym pocałunku, który po chwili przerodził się w namiętny i, i nie można tego wyrazić słowami. Nie wiem jak, ale wokół nas zaczęły unosić się płatki kwiatów rosnących w pobliżu sprawiając że ta chwila stała się jeszcze bardziej magiczna. To uczucie wewnątrz mnie, to ciepło, teraz było jak płomień. To niesamowite, czy to prawdziwa miłość?


Drakonika

Obserwowałam ich przez cały czas. To było urocze, oni naprawdę będą idealną parą. Kiedy tylko zobaczyłam, że pocałowali się. O MÓJ nie mówię dalej. Instynkt podszepną mi jakieś słowa które wymówiłam szeptem, sama nie wiem co powiedziałam, ale zerwał się lekki wietrzyk i sprawił że płatki kwiatów w pobliżu tej dwójki zaczęły wirować wokół nich. Scena jak z bajki Disney'a. To zdecydowanie prawdziwa miłość.

No i proszę mamy pierwszą parę jaką połączyła Drakonika, bo kto powiedział że Emilia i Emil to jedyni? No i w końcu pojawiła się perspektywa kogoś innego niż Drakonika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz