niedziela, 14 stycznia 2018

Rozdział 21 Witaj świecie Minecraft



Po raz kolejny zostawiając za sobą Pałac Kresu i wszystkich którzy byli razem ze mną w tym nowym domu, który wydawał mi się dużo bardziej znajomy niż powinien przez ten czas który tu spędziłam. Wkroczyłam w przejście które miało mnie zaprowadzić do świata w którym zginęła moja matka, do świata w którym był więziony mój ojciec, do świata który miałam odbić z rąk podstępnego zdrajcy.

Przez zaledwie kilka sekund znajdowałam się w ciemnej pustce wypełnionej jakimiś nazwami. Były to serwery, znajdowałam się pomiędzy nimi. Nie  wiedziałam w którym znajduje się Steve, ale oczywiście nawet tego nie potrzebowałam. Kierowana mym przeznaczeniem i wolą Stwórcy który stworzył mój instynkt wybrałam szybko jeden z dalszych serwerów. Było to bardziej wtargnięcie niż zgodne z prawem tamtego świata przeniesienie się na wybrany serwer, dlatego pewnie tak, jak czasem się to działo przepłynęła przeze mnie inna moc niż zdolności Strażnika Wszech-wymiaru. Moje oczy zabłysły bielą i w jakiś sposób zapanowałam nad moim wejściem tam i nie przeszkodziła mi jakaś bariera która miała mnie powstrzymać. 

Dlaczego nie można było dobrowolnie wejść do serwera? Czy Fascor chciał uniemożliwić Stevowi dowiedzenie się o czymś złym co mogło się dziać w innych serwerach? W końcu gdyby Envoley został zdradzony, tak jak przy tworzeniu mojego ojca Steve mógłby zażądać oddania władzy nad Minecraft, a ludność poszłaby przecież za synem Notcha. 

Czyli nie tylko Steve wybrał samotność, po prostu został oddzielony od wszystkich którzy mogliby wyznać mu prawdę o działaniach Fascora! Przez tą barierą osoby które by spróbowały skorzystać z któregokolwiek przejścia pomiędzy serwerami by znaleźć syna Notcha od razu zostałyby nie tylko powstrzymane, ale także namierzone i schwytane. 

Gdy rozejrzałam się po świecie który dosłownie się przede mną załadował zobaczyłam że praktycznie wszystko jest w sześcianach! OMDG! Dosłownie wszystko! Zaśmiałam się na niespodziewany wygląda świata. Gdyby to była gra powiedziałabym że zostały nałożone jakieś wspaniałe, dokładne tekstury i shadery, ale nadal wszystko było w figurach jednej figurze geometrycznej. 

Zobaczyłam koło ścieżki na której stałam drzewo. Coś mnie pokusiło i nie mogłam się oprzeć. Podeszłam do drzewa i walnęłam pięścią w jeden z kwadratów składający się na pień. Pojawiło się pęknięcie na korze. Dołożyłam drugą ręką i to się rozszerzyło. Zaczęłam boksować pień, a pęknięcie objęło cały sześcianik i w końcu klocek drewna wypadł z drzewa i wpadł… do mojego ekwipunku? Ok. Choć najlepsze było to co stało się z drzewem. Kompletnie nic! To nadal stało chociaż brakowało kawałka pnia! 

Och My Dragon God! Wtf! W Minecraft rządzi się jak widać własnymi prawami grawitacji i ciążenia itd. 

Dobra koniec śmieszkowania Drakonika! - rozkazałam sobie w myślach. Muszę zachować powagę i kontynuować misję… Z powagą nie przesadzajmy puki naprawdę nie będzie trzeba. Uśmiechając się wesoło, ciekawa nowego świata w którym się znalazłam ruszyłam oświetloną pochodniami ścieżką. 

Podziwiałam kwadratowy las i trawę, oraz wszystko. Zwierzęta które dostrzegłam też były kwadratowe. Dla pewności spojrzałam na swoje ciało, ale pozostało bez zmian. Czyli wszystko oprócz ludzi jest tu w geometrii. Super! Uwielbiam wyróżniające się światy.

Pochodnie postawione na drzewach i ziemi paliły się, mimo że panowała jasność dnia. Czy nie wypalały się kiedy nastawała w końcu noc? Czy może one nigdy nie gasną??? Tyle pytań i albo muszę sama znaleźć odpowiedzi, albo zapytam Steva, gdy go w końcu znajdę. 

Miejsce w którym się pojawiłam musiało być spawnem. Tam pojawił się pewnie także Steve gdy po raz pierwszy pojawił się w tym serwerze, pewnie tuż po jego wygenerowaniu. Ścieżka i pochodnie wskazują na to, że przygotował to wszystko dla ewentualnego gościa, ale bariera przecież uniemożliwiła próbującym trafienie tu. Z całą pewnością nie wiedział więc o jej istnieniu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz